Są takie osoby, które na myśl o lecie chylącym się ku końcowi odczuwają radość. W końcu zelżeją upały, na ulicach dużych miast zrobi się gwarniej, natomiast nadmorskie promenady czy górskie szlaki opustoszeją i przywitają tych, którzy szukają spokoju i ciszy. Tych, którzy jeżdżą przed lub po zakończeniu sezonu. Ja zdecydowanie nie czekam na koniec lata, gdyż lato i sielskie upalne dni uwielbiam. Lato mogłoby dla mnie trwać cały rok, ale jesienne wyjazdy także bardzo lubię. Są bardzo dobrą okazją na przedłużenie lata. Początek listopada to zazwyczaj taki czas, gdzie można trochę wolnego wygospodarować. W tym roku 1 listopada wypada w czwartek, więc całkiem nieźle, ale 11 listopada niestety w niedzielę, więc tygodnia nie przedłuża.
Wrzucam Wam kilka jesiennych propozycji:
Nie jest daleko, jest ciutkę cieplej niż w Polsce, są i góry, i morze, i ceny stosunkowo niewysokie. Zdecydowanie warto rozważyć. Linkuję Wam post o Sofii.
Na Cyprze będzie przyjemna pogoda. Cypr jest idealny na kilkudniowy jesienny wypad. Może nawet uda się popływać w morzu? Spokojnie można wypożyczyć samochód i zjechać tę małą wysepkę wzdłuż, wszerz lub dookoła. Jeśli się zdecydujecie to pamiętajcie, że Cypr jest podzielony na dwie części: na turecką i grecką. Grecka jest łatwiej dostępna (choćby dlatego, że do tureckiej nie dostaniecie się samolotem), ale zdecydowanie warto wybrać się także na turecką. Wówczas macie szansę dostrzec różnice między północą a południem.
Tu warto rozważyć różne regiony. Hiszpania oferuje całą masę cudnych miejsc. Czy to Barcelona, czy Madryt, czy któreś z wybrzeży. Wszędzie będzie fajnie, wszędzie do późnych godzin nocnych będziecie mogli popijać Sangrię i zajadać owoce morza.
Tu proponuję Wam wyjazd kombinowany. Zaczynamy autem, by później je porzucić i wsiąść na statek. Tę podróż odbyliśmy kilka lat temu na przełomie października i listopada. Upałów nie było, ale niekiedy słonko przyjemnie jeszcze grzało. Można zahaczyć oczywiście o inny lub dłuższy rejs. Plusem są znacznie niższe ceny rejsów niż w wysokim sezonie.
Kambodża to kraj, który mnie absolutnie zachwycił. Byliśmy w porze suchej (końcówka marca), gdzie ziemia była aż pomarańczowa. Jeśli pojedziecie jesienią zobaczycie soczystą zieleń. Angkor Wat to zdecydowane must see. Ale i samo Siem Reap, które stanowi bazę wypadową do ruin Angkoru jest ciekawą opcją. Do tego wypad do pływających wiosek, a także podróż do Pnom Penh (które nadal jest na mojej liście marzeń).
Malutki, ale jakże przyjemny azjatycki kraj. Czysty i gwarny. Ultranowoczesny. Jeśli lubicie dobrze zjeść to znajdziecie tam wiele opcji dla siebie. Chwilę wytchnienia od oblepiającego upału można zorganizować sobie w magicznych Gardens By the Bay, które koniecznie trzeba odwiedzić także wieczorem, by załapać się na rewelacyjny pokaz multimedialny. Ponadto do Singapuru można bezpośrednio polecieć Lotem z Warszawy. Nic tylko kupować bilet i zamieniać jesienną szarugę na sandałki i szorty.
Moje wieloletnie marzenie. Jeśli i Wasze to bardzo polecam. Nie jest to już na pewno kraj „dziewiczy”. Co tu dużo mówić. Jest bardzo zadeptany przez turystów. Jednak azjatycką przygodę można spokojnie zacząć właśnie od Tajlandii. Kilka dni w Bangkoku, kilka na jakiejś rajskiej plaży, kilka np. w Khao Sok. I jest bajkowo.
Mogą to być Bieszczady, jesienią będą malownicze, mogą być Karkonosze czy Tatry. Cokolwiek przyjdzie Wam do głowy. Wszędzie będzie pięknie i magicznie.
Mam nadzieję, że nie będziecie siedzieć całą jesień w domu, kiedy tyle pięknych miejsc czeka:)
Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)
Góry to doskonały pomysł na każdą porę roku, a szczególnie na jesień 🙂
Zgadzam się całkowicie:)