Październik przywitał nas piękną słoneczną pogodą, a ja przywitałam go w chorzowskim skansenie. Skansen czyli Górnośląski Park Etnograficzny znajduje się na terenie Parku Śląskiego w Chorzowie. Sam Park ma do zaoferowania wiele atrakcji, w końcu ma ponad 600 hektarów, ale dziś nie o tym. Dziś tylko o kawałku tego wielkiego parku. Jak już wspominałam przy okazji węgierskiego Szentendre, skanseny wielbię miłością przeogromną, dlatego kiedy tylko mam okazję, staram się jakiś odwiedzić. Tak było i tym razem. W planach było znacznie więcej, jednak w skansenie trafiłam zupełnie przypadkiem na Święto Kartofla i przepadłam. Generalnie nie przepadam za tego typu imprezami, jednak ta była naprawdę przyjemna. A przy tym napotykani ludzie bardzo mili i uśmiechnięci.
Gorzowski skansen nie jest zbyt duży. Zajmuje 22 hektary i jest na nim ponad 100 obiektów. Park podzielony jest na regiony Śląska. W prawie każdym regionie pokazano, jak wyglądały zagrody bogatego, a także średniozamożnego chłopa. Były też zagrody chłopa bezrolnego, leśnego, zespół pasterski, zagroda młyńska, robotnicza.
Były także przemysłowe regiony i np. dzięki temu można zobaczyć chatę sołtysa z Katowic z 1820 roku.
Nieco uwagi poświęcono mechanizacji wsi. Kilka pomieszczeń to rekonstrukcje, jednak znaczna większość to oryginalne zabudowania przeniesione z różnych części Śląska. Udostępniono również powozownię z licznymi powozami, a także szkołę.
W związku ze Świętem Kartofla było wiele atrakcji. Do prawie każdej chałupy można było wejść, w części z nich gotowano regionalne potrawy albo pokazywano, jak pracują maszyny. Można było np. zobaczyć, jak powstaje mąka, albo jak pracuje wiatrak (który co jakiś czas obracany jest wokół własnej osi!).
Można było wykopać ziemniaki, upiec je, poszatkować kapustę.
Były występy Koła Gospodyń Wiejskich z różnych części Śląska.
No i nie lada atrakcja to kuchnia regionalna. Można było zjeść prażonki inaczej pieczonki przygotowane przez Koło Gospodyń Wiejskich z Poręby. Pieczonki to potrawa przygotowywana w żeliwnych kociołkach w ognisku. Składa się ona z ziemniaków, marchewki, buraka, cebuli, kiełbasy, boczku. Oczywiście wersja robiona na własny użytek jest znacznie lepsza ze względu na solidną ilość mięsa. Tutaj trudno było znaleźć kiełbaskę lub boczek, ale klimat niewątpliwie jest.
O ile pieczonki są mi dobrze znane o tyle wodzionka była dla mnie zaskoczeniem, a dla pani, która ją sprzedawała zaskoczeniem było to, iż nie wiem, czym owa wodzionka jest. Teraz już wiem. Wodzionka to śląska zupa: lekko tłustawa woda (gotowana na słoninie) z czosnkiem, w której pływa rozmoczony pokrojony w kostkę czerstwy chleb. Do tego oddzielnie podano pokrojone podsmażone ziemniaki. Przyznam, że to nie mój smak.
Poza tym można było kupić miody, sery, chleby, rękodzieło i wiele innych rzeczy.
Można było podglądać zwierzęta: konie, owce, świnie, kury, koguty, gołębie. A także zobaczyć zaganianie owiec i gęsi.
Na stronie internetowej jest spis wydarzeń, jakie mają miejsce w Parku. Bilet normalny kosztuje 8 zł, a imprezowy normalny 9 zł. Bilet ulgowy 6 zł, a imprezowy 7 zł.
W parku właściwie trudno się zgubić, gdyż trasa biegnie główną alejką, z której zbacza się do poszczególnych zagród. Na plus skansenu również obecność toalet, niezbyt ich dużo, ale jednak kilka. I duża ilość koszy na śmieci, w dodatku wiklinowych, wkomponowujących się w klimat.
Strona www:
http://muzeumgpe-chorzow.pl/pl/
Kontakt: Chorzów, Parkowa 25
Więcej wpisów o Śląsku:
- Muzeum Śląskie w Katowicach
- Nikiszowiec – górnicza perełka Katowic
- Rewelacyjne vege w Katowicach
- Pączkarnia w Sosnowcu
- Będzin – historyczna stolica Zagłębia Dąbrowskiego
Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)