Kiedyś, kiedy świat jeszcze się nie zatrzymał, wrzucałam na bloga przepis na fenomenalny pasztet z pozostałości po upieczonej kaczce z fasolką mung. Teraz pora na samą kaczkę.
Składniki
- Kaczka (jeśli mrożona to rozmrażajcie ją długo w lodówce, najlepiej przez całą dobę); najlepiej, gdy będzie już bez podrobów
- Sól, pieprz
- Po 1 łyżeczce: estragonu, majeranku, może być też cząber (jeśli któregoś z ziół nie macie to trudno)
- 1 łyżka masła, oleju kokosowego lub oliwy
- 3 jabłka
- Konfitura z żurawiny (ja preferuję w wykonaniu mojej mamy razem z gruszkami, ostatecznie może być kupna)
Przygotowanie
Kaczkę dokładnie myjemy, osuszamy ręcznikiem papierowym. Ze środka wyciągamy szyjkę lub inne podroby (jeśli są). Nacieramy solą, pieprzem i ziołami. Na zewnątrz i w środku. Smarujemy kaczkę tłuszczem.
Jabłka myjemy, kroimy na ćwiartki, wykrawamy gniazda nasienne. Dwa jabłka wkładamy do środka kaczki. Jabłka warto posypać majerankiem. Jeśli przy otworach kaczki jest nadmiar tłuszczu (skóry) ucinamy nożycami. Otworki kaczki zamykamy wykałaczkami lub przeszywamy nicią, aby jabłka nie wypadały. Możecie też tego nie robić, tylko należy zadbać o to, by jabłka nie wypadły w trakcie wkładania do piekarnika.
Piekarnik nagrzewamy do 240 stopni. Kaczkę wkładamy (grzbietem do góry) do naczynia żaroodpornego i umieszczamy w nagrzanym piekarniku. Pieczemy 30 minut. Po tym czasie przykrywamy kaczkę przykrywką i pieczemy przez godzinę w temperaturze zmniejszonej do 180 stopni. Następnie przewracamy kaczkę na drugą stronę i pieczemy przez kolejne 30 minut. Na wierzch wrzucamy resztę jabłek i pieczemy jeszcze przez 30 minut. Jeśli chcecie mieć chrupiącą skórkę to pod koniec pieczenia należy zdjąć pokrywkę.
Podajemy z konfiturą z żurawiny, kluskami śląskimi, kładzionymi, ziemniaczkami lub innymi dodatkami wedle uznania.
Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)