Żelazowa Wola. Każdy słyszał, każdy zna. Miejsce narodzin Fryderyka Chopina. Miejsce upamiętniające jego życie, jego twórczość. Małe muzeum, nowoczesne, niedawno odnowione.
Pisałam już o Żelazowej Woli tutaj. Wówczas odwiedziłam ją jesienią, kiedy tonęła w feerii złoto-czerwonych barw, dworek pięknie wystawiał się na promienie coraz niżej świecącego październikowego słońca. Ja miałam wtedy trudny czas w życiu, Żelazowa Wola dała ukojenie, nadzieję.
Spodobało mi się tak bardzo, że miałam w pamięci to, by ją odwiedzić w wiosennym anturażu. Tak też się stało. Wybraliśmy się do niej pewnej kwietniowej soboty. Tłumów nie było i myślę, że zdecydowanie warto zainwestować 7 zł na bilet wstępu, choćby po to, by wspomóc muzeum. Dodatkowo na stronie jest informacja o weekendowym zwiedzaniu z przewodnikiem o 11, 13 i 15 godzinie. To pewnie też fajna opcja.
Tej kwietniowej soboty (ubiegłego roku) dzień był słoneczny, tradycyjnie, dopóki nie dojechaliśmy na miejsce. W aucie przeczekaliśmy lekki deszcz i ruszyliśmy. Mimo końcówki kwietnia zbyt zielono jeszcze nie było, natomiast przepięknie kwitły magnolie! Do tego kaczeńce, świeżo zasadzone bratki i budzące się do życia kasztanowce, lipy i wiele innych gatunków drzew. Spacer wśród takiej budzącej się do życia przyrody to bajka.
Jeśli szukacie pięknych magnolii lub przyjemnego miejsca na spacer to koniecznie jedźcie do Żelazowej Woli!
Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)