Lemoniada

Ten przepis jest prosty jak budowa cepa. Żadnej filozofii nie potrzeba, a lemoniada w ciepły dzień jest orzeźwiająca jak poranna bryza, przy okazji gasi pragnienie, wprowadza nutkę słodyczy wymieszaną z nutką kwaskowości. Jest w sam raz. W dobie kryzysu wielu rzeczy kupić nie można (ponoć drożdży nie uświadczysz, na szczęście tym razem nie o drożdżach, a o cytrynach). Cytryny pewnie macie. Są zdrowe, bogate w różne witaminy i minerały, więc pewnie je kupujecie. Choć wiem, że w jednym z podwarszawskich dużych sklepów wcale niełatwo je dostać.  

Cytryny spotkane na przypadkowej ulicy w Porto podczas zimowego road tripu do Portugalii, przypuszczam, że może to być słynna w Portugalii odmiana Lizbona

Składniki na około litr lemoniady

  • 2-3 cytryny
  • Opcjonalnie 1 pomarańcza lub mandarynka
  • Łyżka cukru
  • Szklanka ciepłej wody
  • ¾ litra wody mineralnej (lub innej, jaką pijecie)
  • Opcjonalnie kilka-kilkanaście listków mięty
Targ w La Rochelle, francuskim portowym miasteczku, położonym w Nowej Akwitanii, nad samą Zatoką Biskajską. Miasteczko jest urocze, a przy okazji ma fantastyczne oceanarium. Zwiedziliśmy je przy okazji tego samego raod tripu co Portugalię
Cytryny Skierniewickie – wielkie, jeden owoc może ważyć nawet 1 kg. Hodowane w oranżerii w Nieborowie. Więcej pisałam o tym tu.

Przygotowanie

Cytrusy sparzamy wrzątkiem. Przekrawamy na pół, wyciskamy z nich sok i wlewamy do dzbanka. W międzyczasie do szklanki wsypujemy cukier i zalewamy gorącą wodą, by się rozpuścił. Mieszamy. Wlewamy do soku z cytryn. Pół cytryny kroimy w półplasterki, ćwiartki, całe plasterki (jak tylko chcecie). Wrzucamy do garnka, dolewamy zimnej wody, mieszamy i gotowe. Można dodać kilka listków mięty. Ja akurat mięty nie mam.

Obidos to mała portugalska perełka, ze średniowiecznymi murami, bielonymi domami i unoszącym się w powietrzu aromatem kwiatów, drzewka cytrynowe nie należą tu do rzadkości (na zdjęciu po lewej stronie). Dodatkowo Obidos słynie z ginji czyli wiśniowej nalewki pitej w czekoladowych kieliszkach. Czy nie brzmi jak raj?
Cypryjskie pomarańcze wszyscy znacie. Te uchwyciłam przy jednej z dróg w czasie marcowego city break’u, a tak na prawdę jest ich tam całe mnóstwo.

Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.