Rzut okiem na Kordobę

Kordoba zaskoczyła mnie swoją wyjątkowością: białych domów z żółtymi zdobieniami, bardzo widocznymi wpływami mauretańskimi, wąskimi krętymi, klimatycznymi uliczkami. Była pierwszym tego typu andaluzyjskim miastem, które odwiedziłam. Wcześniej byłam w Baezie i Ubedzie, jednak one miały zupełnie inny, bo przede wszystkim, renesansowy charakter.

Kordoba to takie miasto, do którego z pewnością chcę wrócić. Trafiłam do niego w brzydką pogodę i długi weekend styczniowy, kiedy we wszystkich must see było mnóstwo ludzi. Skutecznie zniechęcało to do zwiedzania.

Dziś Kordoba jest niewielkim miastem. Natomiast ok 200 lat przed naszą erą była określana jako najważniejsze miasto imperium rzymskiego. Później przez ponad 200 lat (VIII-X wiek) była stolicą Emiratu Kordoby, podlegającemu Damaszkowi. W latach 929 – 1031 Kordoba była oddzielnym państwem, nazywającym się Kalifatem Kordoby! Była największym miastem w basenie Morza Śródziemnego,   ważnym ośrodkiem nauki, kultury i sztuki. Mieszkało w niej nawet 1 mln mieszkańców! Była ogromna ilość meczetów (ponad 300), około 300 publicznych łaźni, ponad 80 tys. sklepów, 50 szpitali, 20 publicznych bibliotek, 80 szkół i 17 uczelni wyższych! Niesamowite są te dane! Istniały tu i tolerowały się trzy wyznania – islam, chrześcijaństwo i judaizm. Rozwijała się nauka, sztuka, przemysł, rolnictwo i rzemiosło.

W 1031 roku nastąpił rozpad Kalifatu.  Kordoba została stolicą jednego z 30 niewielkich państewek. W 1236 roku została zajęta przez chrześcijan.  Zasłynęła wówczas z handlu suknem i jedwabiem, jednak kolejne lata nie dały rozkwitu miastu. W 1808 roku zdobyta była też przez Francuzów w czasie wojen napoleońskich. Tę historię wyraźnie można dostrzec w architekturze miasta.

Na Kordobę warto przeznaczyć chociaż jeden dzień, natomiast jeśli chcecie dokładnie zwiedzać wszystkie atrakcje i jeszcze móc spokojnie przysiąść na obiad czy kawę i podelektować się hiszpańskim slow rytmem, lepiej przeznaczyć dwa dni.  Ja mam poczucie, że na Kordobę tylko rzuciłam okiem, mimo że w niej nocowałam. Mi za mało.

Co zobaczyć w Kordobie?

  • Mury miasta – najlepiej przejść się wzdłuż nich
  • Alcazar de los Reyes Cristianos czyli Zamek Królów Chrześcijańskich z 1328 roku, należący do Alfonsa XI. Wcześniej był w tym miejscu Pałac Kalifów. Alfons XI kazał go rozbudować, stąd widać w nim pozostałości rzymskie, wizygockie, arabskie i barokowe
  • Stajnie królewskie – wybudowane w 1570 roku. To w nich wyhodowano konia hiszpańskiego, nazywanego andaluzyjskim, o arabskim pochodzeniu
  • Pomnik Triunfo de San Rafael de la Puerta del Puente, przedstawiający archanioła Rafała, opiekuna Kordoby
  • Rzymski Most – do V wieku Kordoba była pod panowaniem Rzymskim, pozostałością jest most z charakterystycznymi łukami
  • Torre de la Calahorra i Żywe Muzeum Andaluzji – znajdują się na drugim końcu mostu niż reszta kordobańskich głównych atrakcji. W muzeum można zobaczyć Kordobę z X wieku i ponoć dość ciekawie przedstawioną historię Andaluzji. U mnie na następny raz
  • Wielki Meczet – to jest absolutny sztos, do którego koniecznie muszę wrócić, gdyż zobaczyłam go tylko z zewnątrz! Wielki Meczet jest gigantyczny. Trudno wyobrazić sobie to, że jest aż tak wielki i stary – liczy aż 12 wieków! Uznawany za najwspanialszy i największy meczet na świecie. Dziedziniec jest pełen drzewek pomarańczowych, akurat miałam przyjemność widzieć drzewka uginające się pod ciężarem dojrzałych owoców pomarańczy. Meczet oczywiście został przebudowany na katedrę, ale wcześniej przez jakiś czas dzielili go wyznawcy islamu i chrześcijaństwa
  • Dzielnicę Żydowską – Juderia – plątanina wąskich, klimatycznych uliczek, z uroczymi malutkimi dziedzińcami i pełnymi kwiatów patiami. W maju odbywa się konkurs na najpiękniejsze patio w mieście
  • Pogubić się w wąskich uliczkach historycznego starego miasta wpisanego na listę UNESCO
  • Wypić kawkę lub zjeść obiad na podcieniowym Plaza de la Corredera pochodzącym z XVII wieku
  • Zajrzeć na PlazaTendillas z pomnikiem konnym
  • pojechać do Medina Azahara – podmiejska rezydencja, wybudowana przed 1000 rokiem, w czasie Kalifatu. Później bardzo zniszczała, niewiele z niej zostało, jest odnawiana. Ponoć warto

Gdzie jeść lub spędzić wieczór w Kordobie?

 Koniecznie w Mercado Victoria –  czyli hali jedzeniowej z genialnymi tapasami, fantastyczną, hiszpańską atmosferą. Hala w stylu warszawskiej Hali Koszyki, ale znacznie fajniejsza.

Zapraszam na więcej andaluzyjskich wpisów tutaj, a jeśli chcesz więcej Hiszpanii to tutaj.

Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.