To miasto tętni życiem w bardzo przyjemny sposób (jak dla mnie znacznie przyjemniejszy niż w Atenach). Jest w nim też sporo rozgardiaszu, nie jest zbyt czysto. Samochody jeżdżą jak chcą, piesi wchodzą na ulicę na czerwonym świetle prosto pod koła jadących samochodów. Idąc przez miasto można spotkać na drzewach granaty, limonki czy cytryny. Plącze się mnóstwo powolnych i drzemiących kotów. Nadaje to miastu uroku typowego dla miast południa.
Dzielnica Ladadika
Jeśli tylko możecie śpijcie w Centrum, by skorzystać z życia nocnego miasta. My zdecydowaliśmy się na dzielnicę Ladadika i był to strzał w dziesiątkę. Dużo barów, restauracyjek, dużo ludzi na mieście. Ulica Egiptou to dla mnie najlepsza „barowa” uliczka z całego wyjazdu. Klimat mocno rockowy, puby otwarte na ulicę: jedne bardziej metalowe, drugie bardziej rockowe. Kawałek dalej grecka muzyka na żywo. Kilka kroków w bok spokojniejsze miejsca na jedzenie, jeszcze kilka w bok tańsze, ale bardzo dobre bary z greckimi kebabami, souvlakami i innymi specjałami.
W Salonikach byłam już kiedyś. 18 lat temu byłam w Grecji na obozie studenckim. Z koleżankami wsiadłyśmy w pociąg i w czasie jednego dnia zwiedzałyśmy Saloniki. Przyznam, że z tamtego zwiedzania pamiętam tyle co nic, oprócz tego, że w ciągu dnia trudno było znaleźć otwarte miejsce, w którym można byłoby coś zjeść. Tym razem spałam w Salonikach dwie noce, ale na ich zwiedzanie mieliśmy także jeden cały dzień. I muszę przyznać, iż było to dla mnie optymalne. Zatem zapraszam na spacer po Salonikach.
Saloniki to drugie co do wielkości miasto Grecji. Leży w Macedonii czyli północnej części Grecji. Spokojnie można tu wyskoczyć na przedłużony weekend. Zobaczyć miasto i wybrać się do jakichś okolicznych atrakcji, np. na plaże.
Targ Modiano
Warto zacząć dzień od targu. Uwielbiam odwiedzać targi. W Salonikach sprzedawcy krzyczą, zachęcają do zakupu mięsa, ryb, owoców morza, oliwek, oliw czy innych greckich produktów. W okolicy można wpaść do jednej z licznych piekarni, kupić bułę, popić kawką i w drogę.
Plac Arystotelesa
Dalej idziemy na rozległy plac: szeroki, monumentalny. Z jednej strony dochodzi do nadmorskiej promenady, z drugiej stanowi swego rodzaju okno do starożytnego świata.
Kierujemy się w przeciwną stronę niż morze, w głąb miasta. Napotykamy spory plac, a na nim ślady wpływów tureckich. Wpływy tureckie są znaczne, gdyż Saloniki były miastem tureckim od XV do XIX wieku.
Rzymska Agora
Niewątpliwie duże wrażenie robią starożytne ruiny ulokowane w środku całkiem sporego miasta (dopisałabym nowoczesnego, ale mimo wszystko Saloniki z nowoczesnością mi się nie kojarzą). Agora była miejscem, w którym koncentrowało się życie już w III-II w.p.n.e. Archeolodzy odkryli pozostałości świadczące o tym, iż handel w tym miejscu kwitł.
Kościół Agios Dimitros
Dalej warto pobłądzić chwilkę po okolicznych uliczkach, by w końcu dojść do największego kościoła w Grecji, pochodzącego z V w, skrywającego relikwie Dymitra, dawnego patrona Salonik. Ten Rzymski Żołnierz, jak głosi legenda, został zamordowany na polecenie Galeriusza właśnie w tym miejscu (budynek pełnił wówczas funkcję łaźni) za odmowę wyrzeczenia się swojej wiary. Pod głównym ołtarzem mieści się krypta (to tu ponoć Dymitr zginął). Na mnie jednak w kościele duże wrażenie zrobiły mozaiki. Część z nich pochodzi z VIII wieku i przetrwała nawet słynny wielki pożar Salonik w 1917 roku (kiedy to spłonęła znaczna część miasta), część jest znacznie nowsza, ale bardzo ładna.
Ano Poli (Górne Miasto)
Idąc dalej w kierunku Ano Poli czyli Górnego Miasta warto przejść koło któregoś z dawnych meczetów. My przeszliśmy koło Ishaka Pasha z 1494 roku.
Monastyr Vlatadon
Tu zatrzymujemy się na chwilkę, by popatrzeć na panoramę miasta i przejść się po klasztornych zabudowaniach. Jest cicho i spokojnie, inaczej niż na „dole”. Klasztor pochodzi z 1351 roku. To jedyny bizantyjski klasztor w Salonikach, który działa do tej pory.
Kościół Św. Pawła
Można jeszcze podejść do Kościoła Św. Pawła. My zadowoliliśmy się jego widokiem z oddali.
Zamek i mury bizantyjskie
Niestety nie zrobiły na nas większego wrażenia. Ale będąc w Salonikach mimo wszystko warto do nich dojść. Spojrzenie na mur z góry w dół uświadamia, w którym miejscu dawniej kończyło się miasto.
Muzeum Atatürka
Mustafa Kemal, bo tak się naprawdę nazywał, narodził się właśnie w domu, który obecnie jest muzeum poświęconym jego osobie. Muzeum będzie raczej atrakcją dla osób zainteresowanych jego historią lub historią Turcji, gdyż to właśnie Ataturk był założycielem i jednocześnie pierwszym prezydentem nowoczesnego państwa Tureckiego. Dla wielu Turków jest to bardzo ważna postać. Muzeum jest bezpłatne, ale należy mieć ze sobą dokumenty, gdyż mieści się na terenie ambasady tureckiej.
Rotunda Galeriusza
Na mnie zrobiła spore wrażenie. Zbudowana w 306 r.n.e na życzenie Galeriusza (rzymskiego cesarza). Miała służyć za mauzoleum, w którym miał on zostać pochowany. Nie stało się tak, bo kiedy zmarł 5 lat później, pochowano go na terenie dzisiejszej Serbii. Na ścianach widnieje wiele bardzo ładnych fresków. Później rotunda służyła jako kościół i meczet. Wstęp jest płatny (wydaje mi się, że 2€).
Łuk Galeriusza
Stoi tuż obok Rotundy. Budowla z 303 w.n.e. upamiętnia zwycięstwo nad Persami w 297 roku.
Pałac Galeriusza
To już tylko pozostałości. Można wejść pomiędzy ruiny (za opłatą). Nam wystarczyło przejście się wzdłuż murka i popatrzenie na nie z góry.
Biała Wieża zwana inaczej Krwawą Wieżą
Dochodzimy nad morze. Koło Białej Wieży toczy się beztrosko życie: można wypożyczyć hulajnogę i na niej pojeździć. Wzdłuż promenady biegnie ścieżka rowerowa. Statki stylizowane na starodawne zabierają turystów. Ludzie chodzą, śmieją się, przytulają, robią sobie zdjęcia. Biała Wieża (dziś tylko z nazwy) ładnie prezentuje się na instagramowe zdjęcia, tymczasem blisko 200 lat temu w wieży mieściło się więzienie i sala tortur. Na polecenie tureckiego sułtana wymordowano w niej wielu ludzi. Aby symbolicznie wymazać to co się stało w niej, 100 lat później Grecy pomalowali wieżę na biało.
Promenada Nikis Avenue
Warto przespacerować się nią aż do Centralnego Portu Salonik. Choć jest ona znacznie skromniejsza, skojarzyła mi się z nadmorską promenadą w Nicei.
Dzielnica Ladadika
Na wieczór idealnie dotrzeć w kwartał barów i restauracji. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, o czym pisałam na początku tego tekstu.
Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)