Szwajcaria Saksońska to Park Narodowy we wschodniej części Niemiec. Jego część należy do Czech, a część do Niemiec. To miejsce, które od dawna chciałam odwiedzić. Pogoda usilnie próbowała nas zniechęcić, ale nie udało jej się. Pomimo deszczu, zimna, krótkiego dnia, Szwajcaria Saksońska mnie zachwyciła.
Szwajcaria Saksońska leży blisko Polski i jest to jej ogromny plus. Można wyskoczyć do niej na krótki wypad. Ponoć ma ponad 1000 formacji skalnych, a co za tym idzie mnóstwo szlaków pieszych. To Park Narodowy, w którym jest największe skupisko szlaków w całych Niemczech. Do tego położona nad Łabą gwarantuje przyjemne widoczki. Jeśli lubicie Adrszpachskie Skalne Miasto, Słowacki Raj lub nasze Góry Stołowe to Szwajcaria Saksońska jest dla Was! Ja zamierzam tu jeszcze wrócić, kiedy będzie cieplej.
Pirna
Zaczynamy od Pirny. Małego, starego, targowego miasteczka stanowiącego wrota do Saksońskiej Szwajcarii. Pirna przywitała nas deszczem padającym, zresztą, od wielu godzin.
Również przywitała nas Jarmarkiem Bożonarodzeniowym ulokowanym na rynku tego urokliwego miasteczka.
Pirna nie uległa zniszczeniom podczas II Wojny Światowej, dlatego zdecydowanie warto zajrzeć na Starówkę, a także wejść na wzgórze zamkowe, na którym mieści się Schloss Sonnenstein. Bez problemu można wzgórze odnaleźć (wystarczy popatrzeć w górę), a panorama jest warta wdrapania się na szczyt. Można również wjechać tam samochodem. Zamku nie można zwiedzać, gdyż znajdują się w nim biura, ale można odwiedzić restaurację.
Bastei
Dalej ruszyliśmy do Bastei czyli najbardziej znanej atrakcji okolicy. Praktycznie pod sam Bastion można podjechać samochodem. Wówczas spacer od parkingu trwa 10 min, a następną godzinę czy dwie można przeznaczyć na zwiedzanie Bastionu i pozostałości po zamku warownym Felsenburg Neurathen.
Do tego miejsca prowadzą bardzo dobrze oznakowane brązowe znaki wskazujące kierunek na BASTEI. Jeśli macie ochotę na dłuższą wędrówkę (około godzinę w jedną stronę), warto zostawić samochód w Niederrathen. Okoliczne parkingi w sezonie turystycznym są płatne. A jeśli chcecie spać niemalże „w samej atrakcji” to rozważcie hotel Berg, który z zewnątrz wygląda jakby zatrzymał się jeszcze w NRD. Jak w środku, nie wiem.
W okolicy jest jeszcze kilka zamków, kurortów, pomiędzy którymi można przemieszczać się szlakami pieszymi, rowerowymi czy jeździć samochodem. Basteibrücke czyli słynny 76-metrowy most robi ogromne wrażenie. To kamienny wysoki most, bardzo znany w okolicy. To dla niego zjeżdżają tu tłumy.
Z przewodnika wynika, że most przekracza rocznie około miliona odwiedzających. Z zamku rozciąga się widok na wąwóz Martertelle i dolinę Wehlgrund. Tuż obok mostu jest zamek, z którego niewiele zostało. Wybudowano go w skale i mi osobiście trudno jest wyobrazić sobie jego wygląd. Opisy na zamku są między innymi po polsku. Zamek z sezonie zwiedza się za dodatkową drobną opłatą. Poza sezonem bezpłatnie.
Stolpen
Kolejne miejsce, które odwiedziliśmy to Stolpen. Celem był średniowieczny zamek, ale trudno powiedzieć, że go odwiedziliśmy, gdyż zimą jest czynny tylko do 16.00, a my byliśmy tam nieco później. Zamek dumnie góruje nad ładnym miasteczkiem. Warto go zobaczyć choćby z zewnątrz. Ma również ciekawą historię. Mianowicie na zamku była więziona przez prawie 20 lat jedna z kochanek Augusta II Mocnego, hrabina Anna Constanti. Po śmierci króla, kiedy mogła już opuścić zamek, zdecydowała się w nim zostać i mieszkała tam aż do śmierci. W sumie stanowił jej mieszkanie przez 49 lat.
Saksońska Szwajcaria oferuje dużo, dużo więcej niż nam udało się zobaczyć w kilka zimowych, deszczowych godzin. Są twierdze, niezliczone piękne formacje skalne i mnóstwo szlaków turystycznych.
Warto ją odwiedzić. Zdecydowanie. Gdy wrócę, opowiem Wam więcej.
Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)
Więcej postów o tym, co zobaczyć w Niemczech tutaj.
O to Szwajcarską Saksonię muszę sobie dopisać do listy miejsc wartych odwiedzenia 😀
Koniecznie, naprawdę warto. I myślę, że zdecydowanie warto tam pochodzić.