Do Telegrafu trafiliśmy pewnego sobotniego popołudnia podczas jednodniowego wypadu po Mazowszu: do Żelazowej Woli i Żyrardowa. Telegraf znajduje się w samym centrum Żyrardowa naprzeciwko Starej Przędzalni.
Zaprasza ciepłym wnętrzem i miłą atmosferą. Z karty wynika, że Telegraf to rodzinne bistro, a nie restauracja. Stawiają na sezonową kuchnię, domowe ciasta i wspólne spędzanie czasu w ciepłej atmosferze. I tak rzeczywiście jest!
Przed drzwiami zaprasza tablica z informacją o tym, jakie menu jest danego dnia. Każdego dnia są dwie zupy, w tym jedna to krem i dwa dania główne. Oprócz tego są sałatki, makarony, dania dla dzieci i ciasta. Dużo fantastycznych ciast, od których nie można oderwać oczu, gdy tak stoją za szybą i kuszą.
Zamawiamy Zupę Minestrone. Jest dobrze doprawiona, ma sporo warzyw, makaron, ser. Jest niezbyt duża, ale treściwa i wystarczająca.
Drugą zupą jest krem z dyni (12 zł). Smakuje wyśmienicie. Czuć korzenne przyprawy i pomarańczę, posypany pestkami z dyni i muśnięty syropem balsamicznym. Aż żal, gdy się znika z talerza.
Jedno zamówione przez nas danie główne to pieczeń z indyka z puree paprykowym i marchewkowym papardelle (31 zł). Marchewka jest karmelizowana, bardzo dobra, puree paprykowe delikatne i doskonale komponuje się z pieczenią.
Drugie z dań to tagiatelle z atramentem kałamarnicy z krewetkami w sosie z białego wina (31 zł). Krewetki są bardzo dobre, dorodne, makaron wyborny z niewielką ilością cebulki.
A na deser beza! Beza – mistrzostwo świata – już pojechała z nami do domu. Oprzeć się jej nie mogłam, więc wzięłam na wynos. Beza cudowna, na wierzchu serek mascarpone i świeże owoce. Nie za słodka, nie za krucha, pyszna!
Telegraf to świetne miejsce i na obiad i na popołudniową kawę z ciachem. Szkoda, że mam do niego tak daleko.
Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)