Wysoka czyli najwyższy szczyt Pienin – kolejny do Korony Gór Polski

To, co zaoferowały nam Pieniny w późnopaździernikowy weekend to jakaś magia. Pejzaże, jakie namalowała natura były tak piękne, że trudno było oderwać od nich wzrok. Górskie zbocza mieniły się wszystkim odcieniami żółci, złota, pomarańczu, rudości i czerwieni. Gdzieniegdzie pojawiały się drzewa już pozbawione liści, a gdzieniegdzie jeszcze zielone.

Mam nieprzemijające wrażenie, że byłam w najlepszym momencie tej jesieni. Drzewa już bardzo mocno żółte, ale jednak w znacznej mierze jeszcze pokryte liśćmi trzymającymi się konarów ostatkiem sił. Mocniej zawieje i spadną, szykując się do zimowych, coraz krótszych dni.

Niejeden raz byłam już jesienią w górach, ale pod względem słynnej złotej polskiej jesieni ten pobyt był zdecydowanie najpiękniejszy. Do tego słońce nisko nad horyzontem robiło cudną robotę.

Wcześniej pisałam Wam o Schronisku pod Orlicą i tam właśnie nocowaliśmy. Czyli w Szczawnicy. Ponieważ po sezonie busiki jeżdżą rzadko, taksówką dojechaliśmy do Jaworek. Jak będziecie kiedyś w Jaworkach wybierzcie się do Muzycznej Owczarni. Teraz nie byliśmy, ale kilka lat temu zaglądałam i jest to bardzo fajne, klimatyczne, koncertowe miejsce.

Ruszyliśmy niebieskim szlakiem przez Wąwóz Homole i w sumie trzymaliśmy się bardzo długo niebieskiego szlaku. Trasa przez wąwóz jest łagodna, niekiedy idzie się metalowymi schodkami.

Gdy wąwóz się kończy zaczynają się wzniesienia, raz łagodniej, raz bardziej stromo. Z parkingu ponad 2 godzinki wędrówki do Wysokiej czyli naszego celu. Widoki bardzo ładne.

Końcówka podejścia dość stroma, bo też Wysoka znajduje się na wapiennych, pionowych skałkach. Widoki z Wysokiej przy takiej pogodzie, jaką mieliśmy rewelacyjne (a rzadko takie mamy): widać pasmo Pienin, w tym najbardziej znane Trzy Korony, a także Tatry Słowackie, w tym Łomnicki Szczyt.

Z Wysokiej dalej ruszyliśmy granią, niebieskim szlakiem, który doprowadził nas aż do Szafranówki, z której można dojść żółtym szlakiem do Palenicy.

Po drodze zboczyliśmy na gorącą pomidorówkę i herbatkę z cytryną do Schroniska pod Durbaszką. Widoki ze szlaku na Małe Pieniny są sielskie, kawałkiem szlak biegnie razem ze szlakiem rowerowym. Niekiedy szlak wiedzie też stromo pod górę i w dół. Wzniesienia można czasem ominąć bocznymi dróżkami. Zejście do naszego Schroniska pod Orlicą strome bardzo, trochę nieprzyjemne, zwłaszcza gdy pokonuje się je po ciemku…

Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.