Po poranku spędzonym w Savannah, lekko zawiedzeni ruszyliśmy dalej w kierunku Florydy.
W Sylwestrowe popołudnie zawitaliśmy do St Augustine. To nasz pierwszy postój w Słonecznym Stanie, jak nazywana jest Floryda.
Tu już poczuliśmy „letni” klimat, co w połączeniu ze świadomością, że to Sylwester było bardzo przyjemne. Samo St Augustine robi średnie wrażenie. Dużo ludzi, ale sądzę, że to za sprawą zbliżającego się Sylwestrowego wieczoru. Ponieważ przyjechaliśmy do miasteczka dość późno Fort Castillo de San Marcos obejrzeliśmy tylko z zewnątrz, a to w sumie główna atrakcja w St. Augustine.
Spacer po mieście, kilka chwil nad oceanem, kilka promyków popołudniowego słońca, rzut okiem na fantastyczny Uniwersytet otoczony palmowym gaikiem. Na deptaku masa ludzi, więc szybko „zawinęliśmy” się dalej.
Kolejny przystanek na naszej mapie to znana z wyścigów samochodowych Daytona Beach. Tu spędziliśmy Sylwestra.
Daytona Beach ma wielką, szeroką plażę, po której można jeździć samochodem i na której na początku XX wieku odbywało się wiele wyścigów samochodowych oraz ustanawiano lądowe rekordy prędkości. Na początku plaża wraz z drogą A1A stanowiły tor wyścigowy. Daytona ma też z czasem wybudowany owalny tor, na którym obecnie odbywają się wyścigi samochodowe. Ma też wielkie hotele stojące w rzędzie wzdłuż oceanu.To tu znaleźliśmy najlepsze hinduskie jedzenie jakie jedliśmy w USA, Aavtar Restaurant mieszcząca się przy: 318 S Atlantic Ave, Daytona Beach. Na Trip Advisor ma raczej średnie oceny, obsługa jest słaba, ale jedzenie dobre. Poza tym Daytona Beach ma jeszcze Bubba&Gump Shrimp Co. Zapewne pamiętacie Forresta Gumpa. Może pamiętacie, że jednym z wielu podejmowanych przez niego zajęć było przetwórstwo krewetkowe. Bubba&Gump Shrimp to restauracja i market z owocami morza. Sieciówka mająca ponad 40 lokalizacji. Większość w Stanach, kilka poza nimi, jedna nawet w Londynie. Najwięcej na Florydzie. Niestety, dopiero gdy już wyjeżdżaliśmy z Chicago do Polski zorientowałam się, że takie miejsce istnieje, więc nie mogę napisać, czy warto tam zjeść.
W Daytona wyszliśmy na miasto zobaczyć, jak Amerykanie spędzają Sylwestra na Main street i na plaży, jednak nie było to nic spektakularnego.
Po poranku w Daytonie wyruszyliśmy do Kennedy Space Center muzeum NASA.
Na Kennedy Space Center warto przeznaczyć cały dzień. Atrakcji jest mnóstwo. Muzeum robi ogromne wrażenie! Pomimo, że jest drogo, warto wydać kasę i pozwiedzać. Naprawdę warto! Nawet dla mnie, niespecjalnie zainteresowanej wyprawami w kosmos było to ciekawe przeżycie.
Bilety można kupić przez Internet nawet pół roku wcześniej. Są różne opcje zwiedzania: jednodniowe kilkudniowe, a nawet roczne. Warto zajrzeć na stronkę, by wybrać najlepszą dla siebie opcję, a także, by zaplanować dzień w NASA (nie zawsze są takie same atrakcje i nie zawsze zaczynają się o tych samych godzinach).
Oprócz podstawowego dziennego wejścia wybraliśmy jedną z czterech dodatkowo płatnych wycieczek tematycznych. Nasza autokarowa wycieczka po olbrzymim kompleksie NASA stanowiła nie lada atrakcję. Przejazd po niemal całym kompleksie odbywa się z przewodnikiem, a zobaczyć można było wiele, między innymi hangar z największymi drzwiami świata, w którym budowane i przygotowywane są rakiety, specjalną patformę do transportu rakiet oraz samo miejsce startu.
Podczas podróży autokarem z daleka można zobaczyć sąsiednie kompleksy: SpaceX, którego właścicielem jest Elon Musk (również właściciel Tesli czy PayPala) czy wojskowy Cape Canaveral. Przy okazji można też zobaczyć żyjące w okolicy aligatory i posłuchać opowieści przewodnika o tym, jak to kiedyś aligator wszedł do biur przez zamknięte drzwi, które otwierały się na fotokomórkę. Od tego czasu nie ma już tam takich drzwi.
Jako pozycję obowiązkową należy wymienić symulację startu Apolllo 13.
Po tym doświadczeniu przechodzimy do ogromnej sali, w której nie sposób nie zauważyć olbrzymiej prawdziwej rakiety, która wyprowadza kosmonautów z Kosmos.
A także łazik, który był na Księżycu, stroje kosmonautów, kapsułę, w której podróżują kosmonauci.
Kolejne „must see” to prawdziwy prom Atlantis, który 33 razy odbył podróż w kosmos.
Można przeżyć symulację startu promu, usiąść za sterami, a także zobaczyć, jak żyli pozbawieni grawitacji kosmonauci zamknięci przez wiele miesięcy na całkiem niewielkiej przestrzeni.
Dodatkowych atrakcji jest mnóstwo: ogród z rakietami, „podróż na Marsa”, teatr, kino 3d, lunch z astronautami (za dodatkową opłatą), restauracje z gigantycznymi cenami, sklepy z pamiątkami.
Oczywiście, jak to w Ameryce, czuć patos i podniosłość i sukcesy amerykańskie, ale to jest fajne. Muzyka, światła, oddziaływanie na emocje, wszystko to bardzo przemyślane. Rewelacyjna atrakcja dla małych, średnich i całkiem dużych.
Jest też pewna mroczna historia, która łączy NASA z niemieckim Uznamem. Jeśli jesteście ciekawi, zapraszam tu.
Kolejna część naszej podróży po Florydzie to dalsza droga na południe wzdłuż wybrzeża. Cel to Key West! Czyli najbardziej wysunięte na południe miasto USA, znajdujące się na archipelagu wysp Florida Key. Od Kuby dzieli je tylko 150 km. Po drodze dwa tranzytowe noclegi. Jeden niedaleko Kennedy Space Center. Drugi już za Miami. Tylko po to, by od rana być jak najbliżej wjazdu na archipelag. Nie zdecydowaliśmy się na wyprawę na bagna Everglades, by oglądać aligatory. Jeśli macie to w planach, to również warto rozważyć nocleg na południe od Miami. Jest taniej i zdecydowanie bliżej celu. Podróż przez Miami może być męcząca.
Po Stanach podróżuje się bardzo przyjemnie, o czym już pisałam. Po drodze poszukiwaliśmy ładnej i przyjemnej plaży, jednak nie znaleźliśmy takiej, którą można polecić.
Generalnie podróżując wzdłuż wschodniego wybrzeża Florydy warto trzymać się drogi A1A. Biegnie ona wzdłuż oceanu i jest trasą widokową.
Floryda jest otoczona z jednej strony Oceanem Atlantyckim, z drugiej Zatoką Meksykańską i woda często „wcina” się w ląd. Dzięki temu podróżuje się często mostami, które są bardzo wysokie i z których rozciąga się fantastyczny widok. Warto na pewno zwrócić uwagę na wille rozsiane na południe od Palm Beach. Tyle willi ociekających bogactwem w jednym miejscu nie widziałam jeszcze nigdzie dotąd!
Pionujemy zdjęcia, np. woda nie powinna się wylewać ze zdjęcia tzn. linia horyzontu wody prostopadle do linii pionu zdjęcia, podobnie z budynkami, latarniami ect. ect. A foty dobre, obróbka nie kłuje, kadry interesujące. Pozdrawiam. Kolega
Dzięki Kolego Czarku;) Uczę się:)