Do Kampinosu jeżdżę rzadko. Często nie jest po drodze albo po prostu inne pomysły sprawiają, że zajmuję się czymś innym. A w sumie szkoda, bo tzw. „zielone płuca Warszawy” są blisko i są doskonałym miejscem na oderwanie się od „wielkomiejskiego” gwaru.
Kampinoski Park Narodowy to drugi co do wielkości Park Narodowy w Polsce. Od 2000 roku jest wpisany na światową listę rezerwatów biosfery UNESCO. Jest w nim sporo szlaków pieszych i rowerowych. Jak to na Mazowsze przystało jest raczej płasko, z wyjątkiem niewielkich wzniesień, więc maszerowanie nie jest wymagające. Dla rowerów, natomiast, jest trochę trudniej, ze względu na piaszczyste wydmowe podłoże.
Tym razem wybraliśmy się do Kampinosu w kwietniową niedzielę. Przyroda żywiołowo budzi się do życia. Na podmokłych terenach pojawiają się kaczeńce, zawilce tworzą już małe białe dywany z kwiatów.
Jarzębina, leszczyna, brzoza, olcha mają już małe zielone listeczki. Niektóre drzewa, jak dąb dopiero zaczynają wypuszczać nieśmiałe pąki.
Część szlaków prowadzi także do Palmir, gdzie znajduje się słynne miejsce pamięci ofiar, które zginęły w tym miejscu w latach 1939-1941 z rąk niemieckiego okupanta. W Palmirach przy Cmentarzu jest również Muzeum poświęcone tej tragedii. Warto przerwać sobie miły spacer w Puszczy i wejść na chwilę do Muzeum lub po prostu przyjechać tam specjalnie. Koło Muzeum jest parking. Wejście do Muzeum jest darmowe.
Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)
Przepiękne zdjęcia! Sama już łapie się na tym, że jeżdżę do najdalszych zakątków, a to co mam tuż za rogiem pomijam! Na szczęście w Kampinosie już byłam, ale jeszcze się do niego wybiorę 💚
Dzięki 🙂 Ja lubię i te dalekie i te bliskie zakątki. Zaraz postaram się wrzucić kolejny bliski, więc zapraszam:)