Krem z groszku to kolejny banalny przepis. Takie lubię najbardziej. Delikatny krem, być może przez swoją żywą zieloną barwę, kojarzy mi się z ciepłymi dniami i rozkwitającą wczesną wiosną, taką, która wybucha soczystą zielenią, milionem zapachów uderzających w nozdrza czy pyłkami kwiatów latającymi w powietrzu. Taką wiosnę podziwiałam rok temu w Twierdzy Modlin, dwa lata temu w Nieborowie, a trzy lata temu na Węgrzech.
Tymczasem przepis na krem z groszku:)
Składniki na 4 porcje
- 500 ml wody
- 250-300 g mrożonego groszku (może być też świeży oczywiście)
- 400 g ziemniaków
- Opcjonalnie kilka liści sałaty lodowej (jeśli robicie bez sałaty, to warto dodać więcej groszku, nawet 400 g)
- ¼ puszki (ok. 100 g) mleka kokosowego
- Łyżeczka soli
- Pieprz, najlepiej w młynka
- Garść pestek z dyni
- Pół niedużej czerwonej cebuli
Przygotowanie
Do garnka wlewamy wodę i wstawiamy na gaz/płytę. Wrzucamy groszek. Ziemniaki obieramy, kroimy w byle jaką kostkę, wrzucamy do zupy. Solimy, pieprzymy i gotujemy do miękkości.
W międzyczasie rozgrzewamy (bez tłuszczu) małą patelenkę i wrzucamy pestki dyni. Prażymy je, co jakiś czas mieszając.
Cebulę kroimy w drobną kosteczkę. Zarówno pestki z dyni, jak i cebulkę zostawiamy na później.
Gdy warzywa będą miękkie, zupę lekko studzimy. Jeśli dodajemy sałatę to właśnie teraz. Miksujemy na krem o w miarę gładkiej konsystencji, dodajemy mleczko kokosowe. Podgrzewamy. Podajemy posypaną uprażonymi pestkami z dyni i cebulką.
Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)