Majowe Mazury

Mazury w maju to zdecydowanie opcja przedsezonowa, zmienna pogoda, rześkie powietrze, mocne słońce i chłodny wiatr nad zachwycającymi jeziorami. To zieleń tak soczysta jak nigdy w roku, rozsiewające woń lilaki, zwane bzami, to kwitnące kasztany, samotne żaglówki na mazurskich jeziorach, to bociany i żurawie pląsające po soczyście zielonych polach pszenicy i żyta, poprzeplatanych łanami żółtego jak słońce rzepaku, kilometry lasów z licznymi szlakami pieszymi i rowerowymi, wijące się drogi, często piaskowe lub z kostki brukowej, stara pruska architektura i do tego wszystkiego niezbyt urodziwe miasteczka.

Tym razem na leniwy majowy wyjazd na Mazury zabrałam mamę. Zatrzymałyśmy się na kilka dni w Folwarku Łuknajno, miejscu, które zachwyciło mnie 4 lata temu. Pisałam o nim tu. Wówczas wpadłam tylko na chwilę. Folwark jest niezwykle urokliwie położony. Około 50 metrów dzieli go od największego polskiego jeziora czyli Śniardw, a z drugiej strony 200 metrów dzieli go od Jeziora Łuknajno, który stanowi największy rezerwat łabędzia niemego. Folwark jest idealnym miejscem dla osób, które chcą być z dala od cywilizacji (5 km fatalną drogą nie zachęca do częstego przemieszczania się), ale też dla tych mniej wymagających, jeśli chodzi o warunki zakwaterowania. Folwark ma super klimat, ale przydałoby mu się małe odświeżenie.

Rezerwat Łuknajno

Największy rezerwat łabędzia niemego w Polsce. Jeśli dojedziecie już do Folwarku, macie 200 metrów do wieży widokowej na Jezioro. Mały tip: polecam jechać drogą od Mikołajek, a nie od Dziubieli. Obie są słabe, ale ta od Dziubieli znacznie gorsza. Dodatkowo w połowie drogi od Mikołajek do Folwarku jest punkt widokowy na jezioro. Z kolei za Folwarkiem w stronę Dziubieli jest ścieżka przyrodnicza obok jeziora. Kolejna wieża (wg mnie fajniejsza) jest zupełnie po drugiej stronie Jeziora Łuknajno. Czyli wracamy do Mikołajek i jedziemy kawałeczek DK 16 w stronę Orzysza. Na google maps znajdziecie tę wieżę.

Rejs statkiem

Generalnie największą wartością Mazur są dla mnie żagle, jednak nie każdy jest nimi zainteresowany czy też nie każdy może. Warto pokusić się choćby o rejs statkiem, np. Żeglugi Mazurskiej czy innego przewoźnika. Rejsy odbywają się często, statki wypływają w różnych miasteczek, np. Giżycko czy Mikołajki, są zróżnicowane pod względem trasy i długości trwania. Niekiedy to tylko 1,5 godzinna pętelka, a niekiedy rejs z miasta do miasta, ok. 2 godz. przerwy i powrót. Jest wiele różnych opcji.

Pętla samochodem wokół jezior lub wybranego jeziora

Drogi na Mazurach dają niezapomniane wrażenia. Pejzaże, jakie zobaczycie na długo zostają w pamięci. Kiedyś w czasie weekendu objechaliśmy autem wszystkie większe jeziora. Był wówczas kwiecień, tydzień przed majówką, a jeziora skute były jeszcze lodem. Teraz zrobiłam z mamą pętelkę wokół Niegocina, zahaczając o Giżycko. Wytyczałyśmy różne, coraz to nowe trasy i byłyśmy zachwycone: zwłaszcza, gdy na jednej z bocznych dróg miałyśmy okazję obserwować 4 żurawie.

Giżycko

Rydzewo – Gospoda pod Czarnym Łabędziem

Do gospody wybierałam się już 4 lata temu, ale tłok nas odstraszył. Teraz było puściutko. Gospoda jest swego rodzaju miejscem kultowym, położonym nad Jeziorem Bocznym. Jest tu marina, można cumować (także na noc), są pokoje gościnne, no i restauracja, która karmi bardzo dobrze.

Mrągowo

Słynne z największego i najstarszego festiwalu country i folk w Polsce (i jednego z największych w Europie), który odbywa się od 40 lat! Festiwal jest na przełomie lipca i sierpnia i wówczas miasteczko tętni życiem, poza tym czasem, raczej leniwe i senne. Ładna, poniemiecka architektura, niestety niezadbana, totalny misz-masz kolorów i wszystkiego. Z góry Czterech Wiatrów rozpościera się widok na Mrągowo, ale przyznam, że nie zrobił na mnie większego wrażenia. Jest tam wieża widokowa (nie widać z niej wiele więcej niż z dołu) i stoczek narciarski.

Mikołajki – Ryby z  Żółtej Budki!

Niepozorna żółta budka, a ryby bajka. Ceviche – rozpływają się w ustach, idealnie doprawione, rybki wędzone bajka. Bardzo duża polecajka.

Adres: Mikołajki, Mrągowska 12a

Rezerwat Krutynia

Jeśli chodzi o rezerwat to tylko rozbudziłam swój apetyt. Rezerwat ma ponad 270 hektarów. Chroni Jezioro Krutyńskie i rzekę Krutynię. Na jego terenie znajdziecie kilka ścieżek przyrodniczych, ale to co wydaje się być najbardziej atrakcyjne to spływ samą Krutynią, która uważana jest za najpiękniejszy szlak rzeczny w Polsce. Z tego co widziałam, co jakiś czas na trasie spływu są bazy, a sama wieś Krutyń jest rewelacyjnie przygotowana pod kajaki. Teraz nie miałam sposobności skorzystać, ale będę się starała to zrobić. W Krutyni jest też Muzeum Mazurskiego Parku Krajobrazowego. Przy okazji bardzo polecam aplikację Parku. Pokazuje ścieżki i różne inne mazurskie atrakcje.

Klasztor Staroobrzędowców w Wojnowie

Ciekawe, niesamowicie sielskie i spokojne miejsce. Dawny klasztor, kupiony i odrestaurowany za prywatne pieniądze właścicieli. Staroobrzędowcy to grupa religijna, która nie uznała w XVII wieku reform Kościoła Prawosławnego i prześladowana przez Rosjan z powodu przekonań religijnych musiała wyemigrować. Pierwsi Staroobrzędowcy pojawili sia na Mazurach w latach 20-tych XIX wieku. W 1836 roku Ławrintij Rostropin założył nad brzegiem jeziora Duś małą pustelnię. W 1847 roku przekształcono ją w klasztor, który dwa lata później stał się filią słynnego kościoła staroobrzędowego w Moskwie. Klasztor stał się miejscem schronienia dla wielu prześladowanych. Największy rozkwit klasztoru przypada na lata tuż przed I Wojną Światową, kiedy był on klasztorem żeńskim, mającym na celu podtrzymanie starowierstwa, które było wypierane przez jednowierstwo (czyli to będące podporządkowanym Kościołowi Prawosławnemu w Rosji). 

Dziś codziennie można zwiedzać otoczony klimatycznym ogrodem klasztor, położony nieopodal jeziorka, obok cmentarz i kawiarenkę. Bardzo przyjemne miejsce.

Z klasztoru już bardzo niedaleko do Leśniczówki Pranie czyli Muzeum Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, pisałam o niej wcześniej.

Mazury to piękne i sielskie miejsce na mapie Polski. Zdecydowanie inaczej prezentują się w pełni lata, kiedy jest mnóstwo ludzi, inaczej przed lub po sezonem, a inaczej, kiedy są zupełnie puściutkie w czasie zimowego snu.

O Mazurach więcej tutaj.

Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *