To było dawno temu. Super intensywne, długie wakacje, wiele wyjazdów. Między innymi ten. Pierwsza tak daleka podróż własnym samochodem. Do tego babski team i w drogę.
Plan obejmuje 8 pełnych dni, ale najlepiej podróż wydłużyć, gdyż północ Francji to piękne krainy i nie warto się spieszyć. Ja odbyłam tę podróż bardzo dawno temu, jednak wspomnienie o niej nadal jest żywe, a gotowy plan od lat leży na moich dyskach. Dlatego chcę podzielić się nim z Wami. Przy okazji, wybaczcie jakość zdjęć.
Dzień 1
Podróż z Polski, w naszym przypadku nocleg w Dortmundzie.
Dzień 2
Tu zaczynamy już przygodę z Francją.
PÓŁNOCNA CZĘŚĆ FRANCJI
Arras
Obowiązkowo należy pospacerować po Grand Place i Place des Heros. To dwa położone niedaleko siebie place, zabudowane 155 przecudnej urody domami, zrekonstruowanymi w stylu architektury flamandzkiej. Można także zwiedzać lochy (nie wiem, czy warto). Nie sposób nie zauważyć klasycystycznej katedry w przełomu XVIII i XIX wieku.
PIKARDIA
Amiens
Amiens, to stolica Pikardii. Tu zajrzałyśmy ze względu na gotycką Katedrę Notre-Dame. Katedra ta jest „przedstawicielką” typowej gotyckiej świątyni, uznawana za majstersztyk techniki budowlanej. Zaczęto ją budować około 1220 roku i budowano przez 50 lat. Co oznacza, że stoi już prawie 750 lat! Gdyby mogła mówić, zapewne wiele ciekawych, mniej lub bardziej chlubnych historii mogłaby przedstawić. Przy okazji warto popatrzeć na urokliwą okolicę. Zresztą, co tu dużo mówić, dla mnie zazwyczaj Francja jest „urokliwa”. Pomimo trudności w komunikacji (we Francji naprawdę warto znać francuski), bardzo lubię Francję. Ilekroć w niej jestem, zachwycam się.
NORMANDIA
Dzień 3
Dieppe
Tu zaczynamy przygodę z Normandią. W Dieppe koniecznie udajcie się nad morze. Plaża jest kamienista, jednak widoki warte zobaczenia. Fale rozbijające się o pomost, białe, kredowe klify, ładny port. Warto przejść się do XV-wiecznego zamku: Le Château-Musée.
WYBRZEŻE ALABASTROWE (CÔTE D’ALBÂTRE)
Jadąc drogą wzdłuż morza, a dokładniej wzdłuż kanału La Manche w kierunku Saint-Valery-en-Caux warto zatrzymać się na chwilę, by popatrzeć na cudne białe klify. To tylko początek, gdyż Alabastrowe Wybrzeże to ponad 120 km klifów.
Saint-Valery-en-Caux
Urocze małe miasteczko z domami z muru pruskiego, z latarnią morską, wysokimi białymi klifami i fantastycznie niebieską wodą, małym portem.
Fécamp
Największe miasteczko na Wybrzeżu Alabastrowym. Za najpiękniejszy odcinek wybrzeża uchodzi odcinek pomiędzy Fécamp a Étretat. Ta rybacka osada powstała w otoczeniu opactwa Benedyktyńskiego, założonego w VII wieku. Na zdjęciu Pałac Benedyktyński z 1882 roku.
Étretat
To niewielka rybacka miejscowość, która tłumy przyciąga ze względu na słynne klify: Falaise d’Aval i Falaise d’Amont. Obydwa to takie must see. Skalna iglica Falaise d’Aval ma ponoć 70 metrów wysokości!
Dzień 4
Rouen
Z czym kojarzy Wam się Rouen? Mi niestety niezbyt chlubnie, bo z miejscem, w którym została spalona Joanna d’Arc, młodziutka bohaterka narodowa Francji. Na pewno warto rzucić okiem na stary wielki zegar z jedną wskazówką. Znajduje się on na Rue du Gros Horloge. Przy okazji warto przejść się tą piękną uliczką, przy której stoi mnóstwo domów z muru pruskiego. Rouen, stolica Normandii, położona nad samą Sekwaną, zachwyca średniowieczną atmosferą, domami z muru pruskiego, gęsto zbudowanymi na przecudnej urody Starówce. Jeśli macie możliwość zatrzymajcie się tam na ciut dłużej niż kilka przelotnych chwil. W Rouen warto zobaczyć kolejne arcydzieło gotyku czyli Katedrę Notre-Dame. To, co w niej charakterystyczne to dwie wieże różnej wysokości. Katedra ta znana jest w dużej mierze dzięki Monetowi, który wielokrotnie przedstawiał na obrazach jej fasadę przy zmieniającym się świetle. Budowana ponad 400 lat. Dzięki tak długiemu okresowi budowy można zaobserwować zmiany, jakie zachodziły w stylu gotyckim. Warto dojść do Placu Vieux Marché, na którym w 1431 roku spalono Joannę d’Arc.
Pont de Normandie
Nowoczesny most, rozwieszony u ujścia Sekwany. Oddany do użytku w 1995 roku, łączy Hawr i Honfleur. Ma około 2 km długości, ale atrakcję przede wszystkim stanowi to, że jest wysoki na ponad 200 metrów.
Honfleur
Główny port obronny z XV wieku. Magiczny rząd kamieniczek rozciągających się wzdłuż kwadratowego portu. Jak dla mnie magia, must see zdecydowanie. Do tego pełno restauracyjek serwujących dania z ryb i owoców morza.
Deauville
Kolejne malutkie, urokliwe, ale niezbyt spokojne miasteczko. Powstało w latach 60-tych XIX wieku, jest kasyno, tor wyścigowy.
Dzień 5
Caen
Do Caen warto pojechać drogą przez Lisieux. Delikatne pagórki, obsiane zbożem, stwarzają iście sielski klimat. W samym miasteczku warto pochodzić po centrum, zajrzeć na zamek i do dwóch opactw. Sam zamek nie zrobił na mnie większego wrażenia.
Granville
Podzielone na górne i dolne miasto. Można wpaść na krótki spacer i zdecydowanie wybrać się na nabrzeże.
Mont-St-Michel
Dalej ruszyłyśmy do słynnego Mont-St-Michel czyli do opactwa benedyktyńskiego, położonego na wyspie, na której można obserwować liczne przypływy i odpływy. Wyspa położona jest na granicy Normandii i Bretanii, stanowi swego rodzaju symbol północnej Francji. Warto na nią przeznaczyć sporo czasu. My jechałyśmy w korku, a później, aby wyjechać z parkingu musiałybyśmy znowu stać w korku, więc zostałyśmy tam na dodatkowe, nieplanowane kilka godzin. Dzięki temu zobaczyłyśmy odpływ z rana i popołudniowy przypływ. Bardzo ciekawe doświadczenie. Mont-St-Michel to miejsce, w którym można oglądać jedne z największych pływów na świecie. Różnica pomiędzy przypływem i odpływem wynosi nawet 15 metrów! Niesamowite wrażenie. Po całej wyspie warto się poplątać, pogubić i chłonąć atmosferę.
Dzień 6
BRETANIA
Dalej wjeżdżamy do Bretanii. Bretania jest cudna. Krajobraz wyznaczają stare wiatraki, z których wiele zaadaptowanych zostało na miejsca noclegowe. Fantastyczne wybrzeże, wrzosowiska, pola. Granitowe Wybrzeże to dla mnie hit.
Cancale
Zaczynamy od Cancale, niedużego portu, z którego rozpościera się widok na zatokę Mont-St-Michel. Słynie z ostryg. My skierowałyśmy się prosto na nabrzeże i to samo sugeruję Wam. Ostrygi je się na surowo, skrapia cytryną i już. Zdecydowanie nie każdego zachwycą.
WYBRZEŻE SZMARAGDOWE (CÔTE D’EMERAUDE)
Za Cancale zaczyna się fantastycznej urody wybrzeże. Tu zdecydowanie należy zrobić przystanek na spacer.
St-Malo
Kolejne małe, nadmorskie miasteczko. Zbombardowane w 1944 roku, starannie odbudowane, ładnie prezentuje się z nabrzeża.
WYBRZEŻE GRANITOWE (CÔTE DE GRANIT ROSE)
Wybrzeże jest absolutnie fantastyczne. Wyobraźcie sobie na różowo zabarwione skały, schodzące stromo do soczyście niebieskiej morskiej, wody. Dodatkowo oświetlone ciepłą barwą zachodzącego słońca, otoczone wrzosowiskami i złotymi źdźbłami traw. Zestaw idealny. Wybrzeże najlepiej zwiedzać pomiędzy Trégastel a Trébeurden.
Dzień 7
Quimper
To najstarsze bretońskie miasto. Warto odwiedzić katedrę.
Concarneau
Tutaj zaglądamy do XIV wiecznego Ville Close. Mury obronne częściowo udostępnione są zwiedzającym.
Quiberon
Tu właściwie głównie warto skierować się na plażę, dojść na sam koniuszek cypelka. Plaże nie są zbyt czyste, ale widoki wynagradzają dyskomfort.
Vannes
Tu zaglądamy do średniowiecznej części miasta.
DOLINA LOARY
Nanntes
Nanntes dopiero od 1790 roku należy do Krainy Loary, a nawet jest jej stolicą. Dawniej było częścią Bretanii. My skupiłyśmy się na Zamku Książąt Bretońskich.
Angers
W Angers warto odwiedzić XIII wieczny zamek. Niestety nie mam zdjęć, które nadawałyby się, by je tu pokazać.
Na tym zakończyłyśmy naszą przygodę z Francją.
Dzień 8
Powrót do Polski.
Generalnie uważam, że warto taki wyjazd wydłużyć, bo zarówno Normandia, jak i Bretania to przepiękne krainy, którym spokojnie można poświęcić więcej czasu i uwagi, a jednocześnie odpocząć.
Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)
* zdjęcia podpisane “MJ” zostały wykonane przez Ową MJ i za Jej zgoda umieszczone na mojej stronie.