Wstyd się przyznać: w Powsinie byłam wiele razy, ale nigdy w ogrodzie Polskiej Akademii Nauk. To miejsce, które warto odwiedzić właściwie o każdej porze roku. Ja wybrałam się pod koniec kwietnia, kiedy to akurat trwał w powsińskich ogrodach Miesiąc Japoński. Nieprzypadkowo zdecydowałam się na ten termin: liczyłam na kwitnące magnolie i wiśnie. I nie przeliczyłam się. Co prawda trafiłam na końcówkę magnolii, ale zawsze to coś.
W tym roku wiosna przyszła wyjątkowo późno, więc nadal było stosunkowo mało zielono, ale mimo to można było dostrzec biało-fioletowe bratki, różnokolorowe i różnogatunkowe tulipany, bielutkie zawilce wśród zielonych traw, liliowe różaneczniki i całkiem sporych rozmiarów pączki kwiatowe na azaliach, a także inne kwietniowe kwiaty.
Miesiąc Japoński w tym okresie odbywa się nie bez powodu – wypada na czas hanami – czyli czas kwitnących wiśni w Japonii. Jedno z moich marzeń podróżniczych. Hanami to, jak pisze w ulotce prof. Nowak, dyrektor Ogrodów, „tradycyjny, utrwalony od wieków sposób na kontemplowanie i czerpanie siły z Przyrody”.
W ogrodach przez cały rok organizowane są różne wydarzenia, np. warsztaty, spacery z kuratorami wystaw lub inne tematyczne spacery, wystawy malarstwa, nocne biegi, itp.. Warto zaglądać na stronę ogrodów lub na ich FB. Każdy miesiąc roku to kwitnienie innych kwiatów, np. maj to miesiąc piwonii, irysów i oleandrów, we wrześniu dalie i kwitnące kaktusy, a w listopadzie hibiskusy.
W Powsinie można też zobaczyć przyrodę, którą możemy spotkać na górskich szlakach Tatr, Pienin czy Bieszczadów.
Do Ogrodów w Powsinie można wejść od strony Lasu Kabackiego idąc od metra Kabaty, czy od Konstancina dojechać autobusem lub samochodem. Od strony Konstancina jest parking, a także kawiarenka i lody w wersji na wynos.
Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)