W Chicago byliśmy już dość dawno, bo na początku 2017 roku. Polecieliśmy do Chicago, później do Atlanty, stamtąd wypożyczyliśmy auto i pojechaliśmy wzdłuż wschodniego wybrzeża aż na Key West. To wszystko znajdziecie we wpisach tu. Generalnie w czasie podróży na południe szukaliśmy ciepła i je znaleźliśmy. Klimaty południa w Savannah i Georgii, kosmopolityczne Miami, bliskie Kuby Key West i trzydziestostopniowy styczniowy upał. Z Florydy wskoczyliśmy w samolot i z niespełna 30˚C zrobiło się -20˚C, do tego strasznie wiało (Chicago nazywane jest zupełnie słusznie Wietrznym Miastem ze względu na położenie nad samym Jeziorem Michigan i silne wiatry, jakie tu występują). Nie było to zbyt przyjemne doświadczenie. Natomiast samo Chicago jest zdecydowanie warte odwiedzenia.
Chicago jest dużym (prawie 3 miliony mieszkańców), przestrzennym miastem, z czego prawie połowę stanowi Polonia. Chicago jest największym skupiskiem polonijnym na świecie. Mieszka w nim około 1,5 – 1,8 miliona osób polskiego pochodzenia, które w różnych czasach wyemigrowały do Stanów. Część to potomkowie XIX – wiecznych emigrantów z czasów Wielkiej Emigracji. Mapa Chicago wygląda jak szachownica: ulice przecinają się pod kątem prostym, dzięki czemu stosunkowo łatwo jest się po nim poruszać. Ważnym środkiem transportu jest metro, zwane CTA. To osiem linii o długości 170 km. Największą część stanowi kolej nadziemna, później naziemna, a najmniejszą podziemna czyli właściwe metro.
The Loop
To historyczne centrum miasta czyli downtown z ogromną ilością biurowców, najwyższymi wieżowcami, dwoma bliźniaczymi wieżowcami, w których mieści się chicagowska giełda, kolejką metropolitarną (L od „Loop” właśnie czyli pętla), która robi pętlę wokół centrum. To tu, przy Willis Tower rozpoczyna się słynna Droga 66 (Route 66), tutaj też znajdziemy teatry z tym najsłynniejszym Teatrem Chicago. The Loop powstało głównie przez to, że w 1871 roku wybuchł Wielki Pożar, w wyniku którego spłonęło około 18 tysięcy budynków. Dzielnicę można też zwiedzić w czasie rejsu po rzece Chicago. Ja byłam w styczniu. Wszystko było skute lodem, więc tego typu atrakcje nie były dla mnie dostępne, natomiast spacerowanie po Loop to czysta przyjemność. W tej części też nocowaliśmy i to fajna miejscówka na nocleg.
Mosty i Riverwalk
W Chicago jest aż 60 ruchomych mostów. Jesienią mosty przestają być podnoszone, więc nie miałam okazji zobaczyć tego wydarzenia. Wzdłuż Chicago River jest deptak. Warto nim pospacerować. Daje inną, ciekawą perspektywę miasta.
Willis Tower (do 2009 roku nazywało się Sears Tower)
Ukończony w 1974 roku najwyższy wieżowiec w Chicago. Trzeci w USA. Ma 110 pięter. Punkt widokowy, w którym jest knajpka, znajduje się na wysokości 442 metrów. Ponoć w sezonie lepiej wcześniej rezerwować stolik. Punkt jest tak usytuowany, że ze 103 piętra można obejrzeć miasto z każdej strony (360˚). Na szczycie są dwie anteny telewizyjne, których wysokość sięga 520 metrów.
Czwarty Kościół Prezbiteriański
Z 1871 roku stoi centralnie naprzeciwko Willis Tower.
Magnificent Mile
Uznawana za najbardziej reprezentacyjną aleję w Chicago. To tu znajdziemy najdroższe sklepy, restauracje, ale także galerie sztuki. To przy niej znajdziecie całkiem pokaźnych rozmiarów pomnik Lincolna.
Chicago Water Tower czyli Wieża Ciśnień
Usytuowana na Magnificent Mile. Pochodzi z 1867 roku (druga najstarsza wieża ciśnień w USA). 4 lata po jej wybudowaniu wybuchł Wielki Pożar Chicago, o którym wspomniałam wyżej. Wszystko dookoła spłonęło, 100 tys. mieszkańców zostało bez dachu nad głową. Wieża ocalała. Wieża została zbudowana w taki sposób, by mogła się pomieścić w niej wielka pompa, przeznaczona do czerpania wody z Jeziora Michigan.
Michigan Avenue
Tam znajdziecie różne luksusowe sklepy, np. 900 North Michigan Shops czy Bloomingdale’s.
Old Town
Warto je odwiedzić, choć wygląda znacznie inaczej niż możemy się tego spodziewać po Starym Mieście, gdy mieszkamy w Europie. Jest mocno „współczesne”. Stare Miasto zostało w latach 50-tych ubiegłego wieku zamieszkane przez niemieckich imigrantów. W latach 60-tych stało się centrum kultury hipisowskiej. Znajdziecie w nim też kilka budynków, którym udało się przetrwać Wielki Pożar.
Millenium Park i Cloud Gate
Park położony w dzielnicy Loop. To nowoczesna, rekreacyjna część miasta urozmaicona szklaną fasolką czyli Cloud Gate, w której pięknie odbijają się okoliczne wieżowce. Obecnie uznawana za symbol Chicago. Millenium Park uznawany jest za największą atrakcję środkowo-zachodniej części USA. Ja zdecydowanie go nie doceniłam. Gigantyczny mróz robił swoje.
Wybrzeże Jeziora Michigan i Navy Pier
Jezioro Michigan jest trzecim pod względem wielkości spośród Wielkich Jezior (pochodzenia tektoniczno-polodowcowego) w Ameryce Północnej i jedynym z nich, które położone jest całkowicie na terenie Stanów Zjednoczonych. Molo zostało oddane do użytku w 1916 roku. Później w Navy Pier stacjonowała marynarka wojenna. Obecnie jest jednym z symboli miasta. To ponoć jedna z najchętniej odwiedzanych atrakcji na Środkowym Zachodzie USA. I podobno odwiedza ją 2 miliony turystów rocznie. Aż trudno mi w to uwierzyć. My zwiedzaliśmy w samotności😊 Zapewne warto zajrzeć do Bubba Gump Restaurant. Nam się nie udało.
Museum of Science and Industry czyli Muzeum Nauki i Przemysłu
Muzeum zrobiło na nas duże wrażenie. Przedstawia trochę historii, oczywiście osiągnięcia Stanów, np. podboje kosmiczne, Apollo 8, samoloty (można przelecieć się na symulatorze), statki, dawne koleje, powozy, jest też miniaturowe Chicago (poruszające się, żyjące, zmieniające pory dnia i nocy – tak jak w naszym rodzimym Kolejkowie), jest też przedstawione dawne Chicago z brukowanymi uliczkami, domami z cegły, za witrynami przedstawiciele dawnych zawodów, można robić samodzielne eksperymenty (jak w warszawskim Centrum Nauki Kopernik). Bardzo fajne, interaktywne, nowoczesne muzeum.
Podsumowując, uważam, że Chicago jest miastem, któremu warto poświęcić trochę uwagi w czasie podróży po USA.
Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)