Jeśli chcemy naładować baterie w trakcie mroźnej lub pluchowatej polskiej zimy, Miami idealnie się do tego nadaje! Gdy u nas zmieniamy opony letnie na zimowe tam zaczyna się wysoki sezon. Tanio na pewno nie jest, ale za to spacer kultową Ocean Drive, ciepły, biały piasek przywieziony z Wysp Bahama, rewelacyjna Margarita w prawie każdej knajpce pozostawią niezapomniane wspomnienia.
Gdzie spać?
Na pewno na South Beach Miami! Miami dzieli się na dwie części. Główne Miami z drapaczami chmur i korporacjami. Oraz słynne Miami Beach czyli część oddzielona od głównego Miami wodami Zatoki Biscayne. To właśnie tam nagrał teledysk Will Smith do swojej hitowej piosenki „Miami”. W Miami Beach najbardziej kultowe jest South Beach.
Ocean Drive to główna pod względem imprezowym ulica miasta biegnąca równolegle do plaży. Kolejne dwie ulice równoległe, Collins Avenue i Washington Avenue, są nieco spokojniejsze, więc przed wyborem hotelu warto się zastanowić, czego oczekujemy. W północnej części South Beach jest nieco spokojniej i tam znajduje się znaczna część trochę tańszych hoteli. W południowej jest bliżej do knajpek, klubów, barów, etc. I jest drożej. W Miami spałam w dwóch hotelach przy Collins Ave (zdecydowaliśmy się na przedłużenie pobytu i chcieliśmy porównać hotele, stąd dwa) i uważam, że ta lokalizacja jest fantastyczna. Collins Ave to inaczej widokowa droga A1A.
Do plaży trzy minutki, na jedzenie wystarczy wyjść na ulicę. Południowa część Miami South Beach to dzielnica Art. Deco z setkami budynków z lat 20-tych i 30-tych XX wieku. Niska zabudowa, pastelowe barwy, uroczy klimat.
Gdzie jeść?
Nasz number one to Taquiza (1506 Collins Ave, Miami Beach, FL 33139). Tradycyjna malutka meksykańska knajpka, zlokalizowana właściwie na dworze. Bardziej tacos bar. Zamawiasz kilka tacos, a następnie samodzielnie je doprawiasz różnego rodzaju sosami, świeżą kolendrą, rzodkiewką, cebulą czy awokado. Przykładowo rewelacyjna jest Barbacoa z szarpaną wołowiną. W smaku od razu kojarzy się z moją ulubioną ropa vieją. Albo Chorizo, w którym wyraźnie czuć kumin, jednak nie zabija on smaku. REWELACJA! Camaron to natomiast dwie krewetki w delikatnym sosiku. Jedliśmy tam sporo i prawie wszystko było super.
Kolejna opcja to kanapki – sprzedawane na ulicy z budki: La Sandwicherie. 229 14th St, Miami Beach. Składniki, rodzaj pieczywa, sosy, etc. wybieramy według własnych preferencji. To nieco bardziej oszczędna opcja jak na Miami.
Espanola Way to uliczka z dużą ilością knajpek, w której można znaleźć coś dla siebie. Ceny niskie nie są.
Warto też pojechać do Miami do kubańskiej dzielnicy czyli Little Havana. Niestety konkretnego miejsca na dobre jedzenie nie polecę, bo miejsce, w którym jedliśmy nie było 100% tego warte. Myślę też, że dobrze znaleźć czas na mocną kubańską kawkę.
Co robić w Miami?
Odpoczywać
Miami to był ostatni przystanek naszego „road tripa” po południowo-wschodnim wybrzeżu USA. Po nim czekało nas już zimne Chicago. Po tygodniu zwiedzania i pokonywania wielu mil, po trzech miesiącach polskiej szarugi, postanowiliśmy w Miami się zresetować i odpocząć. Przedłużyliśmy pobyt o jedną noc i oddaliśmy się słodkiemu lenistwu. Plaża, spacery po South Beach to jest to co zmęczone tygryski czasami lubią najbardziej.
Aby umilić sobie słodkie lenistwo, kiedy akurat niebo zasnuło się ciężkimi chmurami i spadł ciepły deszcz wybraliśmy się do outletu Dolphin Mall koło Miami. To też jest niezły pomysł, gdyż outlety w USA to prawdziwe outlety ze znacznymi obniżkami cen. Wspomniany również warto odwiedzić.
Imprezować
Miejsc na imprezy jest całe mnóstwo. Wystarczy wyjść wieczorem na Ocean Drive lub Washington Avenue i można korzystać ile dusza zapragnie…. Albo ile portfel udźwignie…
Zwiedzać
Obowiązkowo warto wybrać się do Miami. Co prawda, miasto nie zrobiło na mnie większego wrażenia, jednak myślę, że warto je odwiedzić. Sama droga z South Beach do Miami jest niesamowita. Miami powoli wyrasta zza szyb samochodu i zachwyca sporymi szklanymi budynkami.
Jednak, gdy zagłębimy się w uliczki szybko znika efekt „wow”. To co rzuca się w oczy to ogromne dysproporcje: mnóstwo bogactwa, drogich jachtów, samochodów i skrajna bieda. Ciepły klimat i duża metropolia sprzyjają temu, że schronienie znajdują tu bezdomni. W związku z tym na tyłach biurowców czy drogich hoteli można było niejednokrotnie zobaczyć ludzi szykujących się do snu.
W Miami można przejechać się darmową kolejką LOOP (Metromover System), która jeździ ponad ulicami i zatrzymuje się przy biurowcach. Fajna sprawa taka kolejka, jednak przez jej brudne szyby nocą niewiele widać.
Jeśli macie nocleg w Miami to warto wybrać się do Miami Beach, a zwłaszcza na South Beach. Obowiązkowo spacer słynną Ocean Drive z willami w stylu Art. Deco.
Little Havana – Kubańska dzielnica lub kubańskie klimaty. Można zajrzeć, zwłaszcza, jeśli macie ochotę na kubańską kuchnię lub po prostu, by poczuć kubański klimat. To, co zrobiło na nas duże wrażenie w Miami to to, że znacznie częściej słyszeliśmy na ulicach hiszpański niż angielski i czasem bez znajomości hiszpańskiego trudno było się dogadać!
Można wybrać się do Everglades National Park, by zobaczyć żyjące tam aligatory. My się na to nie zdecydowaliśmy. Warto natomiast wybrać się na Key West. To taki must see.
Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)
A czemu na aligatory nie pokechaliscie?😎
Hej, prawdę mówiąc, po opisach które czytałam, uznaliśmy, że nie jest to coś co nas specjalnie interesuje:)