11 rzeczy, którymi Stany mnie zaskoczyły

Wydawało mi się, że Stany są podobne do Europy. Nic bardziej mylnego! Są inne! Są naprawdę inne i zdumiewają.

Po pierwsze, wszystko jest wielkie.

Samochody, drogi, nawet słupki drogowe, kosze na śmieci, ubrania, porcje jedzenia, paczki i opakowania, w których żywność jest sprzedawana w marketach, kubki, w które nalewasz sobie napoje. Kawa wielkości XS na stacji benzynowej ma ok. 400 ml pojemności!!! Dwuosobowe łóżko w hotelu ma 2 metry szerokości, a dwa pojedyncze 150-180 cm szerokości każde!

Savannah
Savannah

Po drugie: ludzie są bardzo mili.

Pomocni w wielu sytuacjach. Czy to wtedy, kiedy wykonują swoją pracę, czy też zupełnie bezinteresownie, np. chłopak czekający na brata na lotnisku pomagający nam przy odprawie w automacie, starszy pan przy parkomacie w Charleston wracający specjalnie, by pomóc nam „bardziej”, pani pomagająca przy wynajmie auta w Atlancie, czy przypadkowa kobieta kierowca w busiku w Chicago, która  sama z siebie zaczęła załatwiać mi autobus, aby zabrał nas do hotelu. Przy okazji mała podpowiedź: hotele w okolicach lotniska o’Hare w Chicago są usytuowane w bardzo niewielkiej odległości i goście dowożeni są z niego bezpłatnym autobusem do hotelu i z hotelu. Bardzo wygodna usługa. U nas troszkę się nie udała, ale generalnie warto skorzystać, gdy planujemy szybki nocleg przed kolejnym lotem.

Savannah
Savannah

Po trzecie: wszystko da się załatwić!

Nie ma rzucania kłód pod nogi, nie ma rzeczy niemożliwych, nie ma stwarzania problemów tam, gdzie ich nie ma lub tam, gdzie nie muszą się pojawić. Następnego dnia po przylocie z Polski do Chicago mieliśmy lot do Atlanty. I tu kolejna przygoda, mianowicie jedna z walizek do Atlanty z nami nie doleciała. Ponieważ w Atlancie wypożyczaliśmy auto i dalej ruszaliśmy w trasę do Karoliny Południowej, nie mogłam czekać na mój zagubiony bagaż. Z obsługą ustaliłam, że walizka dotrze tego samego dnia do hotelu w Charleston. Gdy przyjechaliśmy późnym wieczorem do hotelu i okazało się, że walizki nie ma, to właściwie już spisałam na straty mojego ulubionego soft shella i inne rzeczy, które się w niej znajdowały. A tu zaskoczenie. 1.30 w nocy – walizka zajeżdża do hotelu.

1-lot z Chicago do Atlanty; 2-samochodem z Atlanty do Charleston
1-lot z Chicago do Atlanty; 2-samochodem z Atlanty do Charleston

Po czwarte: wynajem auta jest bardzo prosty i przyjemny,

aczkolwiek najlepiej zrobić to wcześniej przez Internet z dużym podkreśleniem na „wcześniej”. My z powodu braku zdecydowania co do regionu, który chcemy na pierwszy raz zobaczyć w USA, odłożyliśmy decyzję na sam koniec i efekt był taki, że samochód wypożyczaliśmy już na miejscu. Niestety wypożyczanie auta w dniu wynajmu wiąże się z  większymi kosztami, dlatego zdecydowanie trzeba to robić wcześniej! To nasz pierwszy raz jeśli chodzi o wypożyczanie auta, stąd te perturbacje. Ale udało się. Obsługa bardzo sprawna i pomocna, choć cała procedura odbywa się na zasadzie video-rozmowy.

Daytona
Daytona

Po piąte: jazda samochodem to przyjemność.

Nie ma walki czy wpychania się. Owszem, w dużych miastach dość często słychać nerwowe trąbienie, ale poza tym, czy to jeden pas czy osiem, wiadomo, kto, którym pasem jedzie. Gdy dozwolona prędkość wynosi 65 mil/h to wszyscy mniej więcej jadą tyle samo, nie 35 i nie 100.

Seven Mile Bridge - w drodze na Key West
Seven Mile Bridge – w drodze na Key West

Jak ktoś chce jechać szybciej to jedzie lewym pasem, jak wolniej to prawym. Wszystko jest jasne. Jest też kilka różnic w zasadach ruchu drogowego. Np. można skręcać w prawo na czerwonym świetle, chyba, że jest umieszczony znak z napisem „no turn on red”. Dodatkowo na skrzyżowaniach równorzędnych nie obowiązuje zasada prawej ręki. Czyli każdy, kto dojeżdża musi się zatrzymać, a pierwszeństwo ma ten, kto był wcześniej. Sygnalizacja świetlna znajduje się za skrzyżowaniem, a nie tak jak u nas – przed.

Miami
Miami

Po szóste: nie ma miejsca dla pieszych!

Przede wszystkim jest miejsce dla samochodów. W dużych miastach da się pochodzić, ale na wsi chodnika nie uświadczysz.

Widokowa A1A
Widokowa A1A

Po siódme: jedzenie jest tłuste i ciężkie i trzeba włożyć trochę wysiłku, by znaleźć wartościowe, zdrowe i smaczne.

Niestety nawet w polecanych dobrych restauracjach np. zupa rybna to zupa z serem cheddar czyli gęsta, zawiesista, tłusta zupa.

Charleston, zupa rybna
Charleston, zupa rybna

Potrawy w panierce są łatwo dostępne i często je widać, co dało mi wrażenie, że trudno znaleźć coś, co nie ma panierki. Mam wrażenie, że panierka zasypuje Stany. Tak, jak fast foody, których jest pełno.

Znajdź rybę! :)
Znajdź rybę! 🙂

Dlatego warto szukać lokalnych bazarków ze świeżymi warzywami i owocami. Amerykanie piją mnóstwo kawy. Z tym, że niekiedy ledwo przypomniana ona kawę. Teraz rozumiem, dlaczego Starbuks na filmach to taka atrakcja.

Coś zdrowego też można znaleźć;)
Coś zdrowego też można znaleźć;)

Po ósme: są takie części Stanów, w których ciężko usłyszeć angielski.

Tak jest np. w Miami. W sklepach bywa tak, że sprzedawczynie nie mówią po angielsku. Na ulicach, na stacjach benzynowych, w galeriach handlowych, na koncertach, wszędzie słychać hiszpański.

Miami
Miami

Po dziewiąte: jest mnóstwo hoteli sieciówek, oferujących dość dobry standard usług.

Hotele wyglądają bardzo podobnie. Prysznic jest też inny niż europejski, bo słuchawka wystaje ze ściany. Śniadania również są bardzo podobne niezależnie od standardu hotelu: jajecznica, kiełbasa przypominająca w przekroju burgera albo krakowską, pieczone ćwiartki ziemniaków, niezbyt dobre pieczywo, tosty, słodkie bułki, gofry, które przyrządza się samodzielnie z gotowej masy. Niekiedy można znaleźć jakiś owoc świeży lub owoce w zalewie cukrowej. Nie ma znaczenia, czy to hotel dwu, trzy czy czterogwiazdkowy śniadanie hotelowe to zazwyczaj ten sam typ (różni się jedynie jakością).

Key West
Key West

Po dziesiąte: ułatwienia dla osób niepełnosprawnych.

To naprawdę zaskakuje, jak dużo osób z niepełnosprawnością można spotkać na lotnisku, w hotelu, restauracji, etc.  W różnych miejscach, w których w Polsce trudno z wózkiem się poruszać, więc rzadko kto decyduje się na „eskapady”. Tutaj na lotniskach jest bardzo sprawnie działający personel pomagający osobom mającym trudności z samodzielnym poruszaniem. Mam wrażenie, że osoby takie traktowane są „normalnie”, że wpisują się w obraz społeczeństwa, a nie stanowią „wyjątkowej” sytuacji wzbudzającej współczucie czy zdziwienie. Hotele mają specjalnie przygotowane pokoje dla osób na wózkach. Na jednym z hotelowych basenów był nawet specjalny wózek, za pomocą którego osoba z niesprawnością mogła dostać się do wody.

Po jedenaste: to w sumie nie zaskoczenie, ale coś, co rzuca się bardzo w oczy.

Amerykanie dbają o to, by budować pozytywny obraz siebie samych we własnych oczach i w oczach gości. U nas dominuje martyrologia, cierpienie i zadośćuczynienie, a tam pozytywny patos.

St Augustine
St Augustine – Sylwestrowe popołudnie

Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)

Więcej o USA tutaj.

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.