Czy myśleliście kiedyś o tym, aby odwiedzić Luksemburg? Ja nie😊 Miasto Luksemburg, bo na nim się skoncentruję w tym wpisie, jest absolutnie magicznie położony. To, plus stosunkowo bliska odległość z Polski, czyni go miejscem atrakcyjnym jako weekendowy wypad. Krótki lot samolotem i jesteście na miejscu. Jeśli, natomiast, tak jak my podróżujecie samochodem to donoszę, że autostrady są bezpłatne, a drogi utrzymane są w bardzo dobrym stanie.
Luksemburg, a właściwie Wielkie Księstwo Luksemburga to malutkie, bogate państewko. Tak małe, że można spokojnie zwiedzić je w lekko przedłużony weekend. Warto wówczas wybrać się np. do Vianden. Jeśli natomiast macie mniej czasu, tak jak my, skupcie się na stolicy. My akurat tam spędziliśmy Sylwestra.
Luksemburg ma fantastyczne, a do tego rewelacyjnie położone XVII – wieczne Stare Miasto. I to na nim dobrze jest się skupić. Stare Miasto wpisane jest na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego UNESCO. Historia Luksemburga jest dość burzliwa i tak naprawdę dopiero od niedawna jest on niezależnym krajem z monarchią konstytucyjną. Po II Wojnie Światowej szybko rozwinęła się gospodarka Luksemburga, aby w końcu został on jednym z założycieli Unii Europejskiej.
Wyobraźcie sobie widok z mostu: wysokie skały, w dole rzeka Alzette, w oddali dziewiętnastowieczny wiadukt kolejowy wyglądający jak akwedukt (24 wysokie kamienne łuki), na wspomnianych skałach ulokowane domy stanowiące starówkę. Do tego, gdy spojrzycie w dół macie kolejne zabudowania (Grund) tworzące coś na kształt „Dolnego Starego Miasta” wraz z opactwem benedyktynów Neumunster z 1688 roku (obecnie siedziba Europejskiego Instytutu Kultury). Nad tym wszystkim pozostałości dawnych umocnień i fortyfikacji. Luksemburg był jednym z najlepiej strzeżonych miast w Europie i za to szacunek mu się należy. Stare Miasto (La Vieille Ville) nie jest rzeczywiście bardzo stare, jednak zachowało średniowieczny układ uliczek. Zdecydowanie warto pochodzić po nich, nawet bez planu, pozaglądać w co ciekawsze zakątki. Warto na pewno zajrzeć na mosty, z których rozpościera się fantastyczny widok, a także przejść się „balkonem” Chemin de la Corniche.
Atrakcją są także kazamaty czyli wydrążone w ziemi tunele o długości 23 km (ponoć zachowało się 17 km). Niestety zamknięte wtedy, kiedy my byliśmy. Minus dla Luksemburga taki, że atrakcje nie są na mieście opisane po angielsku, ale jeśli znacie niemiecki, francuski lub luksemburski nie będzie to Wam przeszkadzać.
Więcej o całym road tripie tu.
Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)
Hej Kasia! Wybieram się w następnym miesiącu do Luksemburga, więc z ciekawości zaglądnęłamz! Niesamowite są te różnice poziomów w mieście! To dzięki nim są takie bajkowe widoki! Ah, już nie mogę się doczekać ❤️
Hej, biorąc pod uwagę termin, w jakim jedziesz, sądzę, że będziesz mieć jeszcze piękniejsze widoki. Jestem ciekawa Twoich wrażeń:)
Czy myślałem kiedyś, aby odwiedzić Luksemburg? Tak i to nie raz. Mam do niego stosunkowo blisko (niespełna 300km) i jestem bardzo ciekaw tego “tworu”. Mam tu ma myśli kraju… Interesuje mnie zachód Europy do którego także i ten kraj (miasto) się zalicza 😉
Skoro masz tak blisko, to koniecznie na mały “city break”:) jestem ciekawa, jak Ci się będzie podobać:)