Do Szklarskiej Poręby przyjechaliśmy z zamiarem zdobywania kolejnych szczytów w ramach Korony Gór Polski. Śnieżkę czyli najwyższy szczyt Karkonoszy zdobyłam już nie raz, więc w ogóle nie była ona w naszych planach. Gdy jednak obudziłam się u podnóża Karkonoszy, wiedziałam, że nie mogę sobie odpuścić pochodzenia po moich drugich ulubionych górach Polski. Pierwsze to oczywiście Bieszczady.
Wybraliśmy szlak najbliżej noclegu czyli żółty do Schroniska pod Łabskim Szczytem. Pierwsza część jest przyjemna i niewymagająca. W drugiej zaczynają się już kamienie, charakterystyczne dla Karkonoszy.
I dalej sytuacja wygląda inaczej niż w lecie. Mianowicie do 31 maja szlaki żółty i czerwony, którymi można obejść Śnieżne Kotły dookoła są zamknięte (szlaki te są bardzo ładne, choć nie są zbyt łatwe).
Zatem poszliśmy zimowym szlakiem czyli tyczkowanym, który prowadzi praktycznie prosto pod górę do czerwonego szlaku granicznego.
Wylądowaliśmy na wysokości Ceskiej Budky. Czerwony szlak (graniczny) jest tutaj bardzo przyjemny, choć zawsze wieje silny wiatr – idziemy w końcu granią.
Po kilku minutach dochodzimy do Śnieżnych Kotłów czyli wielkich polodowcowych kotłów usadowionych między Łabskim Szczytem a Wielkim Szyszakiem. Charakterystycznym punktem jest wieża przekaźnikowa usytuowana obok kotłów. Wysokość skalnych ścian ma nawet 120 metrów!
Będąc przy Kotłach trzeba liczyć się z tym, że widoczność będzie marna. Warto poczekać trochę aż rozstąpią się chmury. Widoki są niezapomniane. Ogromne skalne urwiska, na dole dwa niewielkie Śnieżne Stawki.
Podczas wyjścia w drugiej połowie maja można zobaczyć na krawędziach Śnieżnych Kotłów wielkie nawisy śnieżne.
Generalnie śnieg zalega tu często nawet i latem. Śnieżne Kotły są niesamowite, groźne, majestatyczne, budzą respekt. Ja bardzo je polecam! Choć ponoć ostatnimi czasy latem jest strasznie dużo turystów. Majowe wyjście do Kotłów to raczki obowiązkowe, a jak nie raczki to chociaż dobre buty i kije trekkingowe. Śniegu jest dużo, jest ciężki, można w niego wpadać po kolana.
My z Kotłów poszliśmy niebieskim szlakiem do Rozdroża pod Wielkim Szyszakiem, a dalej czerwonym do Schroniska pod Łabskim Szczytem. Szybka herbatka i dalej żółtym szlakiem do Szklarskiej.
Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)