W Bieszczadach zakochałam się bez pamięci, gdy skończyłam liceum. To tam pojechałam na jeden z pierwszych samodzielnych wyjazdów. To z bieszczadzką Wetliną kojarzy mi się pole namiotowe, gitara, ognisko, Baza Ludzi z Mgły i Ranczo. Rozmowy, śpiewanie i tańczenie do późna w nocy, śniadanie pod sklepem i wielogodzinne wędrówki po Bieszczadzkich szlakach. To w Ustrzykach Górnych zdarzyło mi się spać w… stodole!
Od tego czasu w Bieszczady wracam dość często. Staram się jak najczęściej, ale mieszkam od nich kawałek, więc weekendowe wyprawy mają niewielki sens. A i droga z Warszawy w Bieszczady do najlepszych nie należy.
Jednak pewnego razu udało mi się pojechać w Bieszczady na przełomie lutego i marca. Bieszczady generalnie polecam o każdej porze roku, a te przedwiosenne wyglądają również ciekawie. Budząca się do życia przyroda to jest to! Obserwowanie pączków na drzewach, wdychanie rześkiego powietrza i słuchanie śpiewu ptaków, tak niedostępnego w dużych miastach.
Turystów jak na lekarstwo, bo to przecież nie sezon. Więc tym bardziej polecam! Oczywiście trzeba się liczyć z tym, że baza noclegowa, knajpowa i każda inna mniejsza, ale ma to swój niepodważalny urok. Miejscami błoto, śnieg, więc warto wybrać szlak stosownie do umiejętności. O butach i odpowiednim stroju nie ma co pisać, bo to podstawa.
Dla mnie Bieszczady nie za bardzo zaczynają się w Solinie, więc skoczmy od razu w Bieszczady Wysokie. Połoniny, Rawki, Tarnica, Bukowe Berdo.
Podczas przedwiosennego pobytu w Bieszczadach spaliśmy w Cisnej w Karczmie Karnasów. Przyjemna miejscówka, nie rzuca na kolana, ale przyzwoita. Cisna to dość dobra baza wypadowa w góry, a jeśli wieczorem chce się gdzieś wyjść, to jest, gdzie. Obowiązkowo warto zajrzeć do kultowej Siekierezady. Przyjemny wieczór można też spędzić w położonej przy Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej Karczmie pod Kudłatym Aniołem, w której również można spać. Standard noclegów podobny jak w Karczmie Karnasów. Poza sezonem Cisna pustkami powiewa. W sezonie natomiast jest w niej sporo ludzi.
Nasze marcowe Bieszczady to między innymi wędrówka na Połoninę Caryńską. W dolinkach czuć już było wiosnę, słońce przyjemnie przygrzewało, wyżej natomiast zalegał śnieg.
Ponieważ to marzec nie można wpaść na naleśnika do Chaty Wędrowca w Wetlinie, ale można zjeść przepysznie po sąsiedzku w Gościńcu w Starym Siole. Stare Sioło to również koncerty i inne wydarzenia, a także noclegi w drewnianych chatach. Z noclegów nie korzystałam, jednak kuchnia nigdy nie zawiodła.
Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)