Sprintem przez Gruzję – czyli plan podróży na 5 dni. Punkt 1 – Tbilisi

Zacznijmy od tego, że 5 dni to ZDECYDOWANIE za mało na Gruzję. Tym razem z różnych względów poruszałam się środkami lokomocji, co także spowalnia proces podróżniczy. Stanowi jednak niebywały smaczek w tej podróży.

Jak już pisałam w poprzednim wpisie, pomimo, że Gruzja była na mojej bucket list od dawna (i w sumie nadal jest), to sam wyjazd wyszedł spontanicznie. Bilety kupiłam niecałe dwa tygodnie przed wylotem. Przyleciałam Wizz Air-em do Kutaisi, dalej wsiadłam w Georgian Bus i „pognałam” do Tbilisi.

TBILISI

Tbilisi dosłownie podnosi się z ruin. W niektórych częściach miasta to jeden wielki plac budowy.

Spędziłam tu dwie noce. Co oznacza, że na chodzenie miałam popołudnie i wieczór po przylocie, a także cały następny dzień. Co zatem zobaczyć, gdy czasu tak mało?

Twierdza Narikala

Góruje nad miastem, na wzgórzu Sololaki, warto wejść, by popatrzeć z góry na stolicę. Obecne mury pochodzą z XVI i XVII wieku. Poprzednie, były wielokrotnie rozbierane i niszczone.

Kościół Św. Mikołaja

Narodowy Ogród Botaniczny Gruzji

Powiem szczerze – według mnie nie warto. Jeśli macie mało czasu w Tbilisi, odpuśćcie. Usytuowany na tyłach wzgórza Sololaki. Założony w 1845 roku.  Można zobaczyć rośliny z różnych regionów geograficznych: kaukaskie, himalajskie, syberyjskie czy ogród japoński i inne.

Alejka wysadzana cyprysami przywołała wspomnienie cudnej Toskanii,

Widać też w nim dupkę Pomnika Matki Gruzji (ze Starego Miasta widać ją lepiej). Kartlis Deda to symbol gruzińskiego ducha narodowego.

Pomnik Matki Gruzji

Łaźnie i dzielnica Abanotubani

Gruzińskie łaźnie to niewątpliwie „wysublimowane” atrakcje. Ja finalnie nie wybrałam się do żadnej, jednak wiem, że różnią się mocno między sobą. Część jest ekskluzywna i dość droga, ale np. można mieć „pokój” do dyspozycji dla siebie. Natomiast najtańsze łaźnie to tradycyjne miejsca, do których kobiety (nie wiem, jak mężczyźni) przychodzą po to, by dokonać szczegółowej toalety. Generalnie, do jednej z łaźni miła Gruzinka nas wpuściła, bym mogła zobaczyć, jak taka łaźnia wgląda, jednak nie było to dla mnie na tyle atrakcyjne, by poświęcić na to czas, którego i tak było mało.

Jedna z łaźni

Łaźni najlepiej szukać w dzielnicy Abanotubani czyli właśnie Dzielnicy Łaźni.

Pod tymi wypukłymi daszkami są ukryte łaźnie

Tutaj warto zwrócić uwagę na Królewskie Łaźnie, nad brzegiem strumyka wpadającego do rzeki Kury.

Łaźnie Królewskie

Drugie robiące wrażenie to łaźnie Orbeliani wyglądające jak meczet. Ponoć wśród gości łaźni był sam Puszkin, Dumas czy Tołstoj.

Łaźnie Orbeliani

Warto też się przespacerować w górę rzeki, tuż przy meczecie, do którego można wejść (oczywiście wkładając na siebie specjalny strój).

Meidan Bazar

To miejsce, w którym można kupić dużo bibelotów. Jeśli lubicie takie klimaty to wpadnijcie.

Meidan Bazar

Dalej warto pogubić się w uliczkach prowadzących w kierunku Starego Miasta.

Mijamy tradycyjnego gruzińskiego Tamadę czyli pomnik gościa wznoszącego toast. To taki symbol, gdyż Tamada to mistrz ceremonii, osoba prowadząca tradycyjne supry czyli gruzińskie imprezy. Tamada wznosi toasty i generalnie zawiaduje całą imprezą.

Tamada wznoszący toast

Katedra Sioni

Nie przeoczycie jej raczej, bo to najważniejszy obiekt sakralny Gruzji. Jest ciekawie usytuowana, gdyż leży kilka metrów poniżej poziomu ulicy. Znana jest również jako katedra Zaśnięcia Bogurodzicy. Katedra pochodzi z XIII wieku! Obłęd, jak bardzo jest stara, a niektóre jej elementy pochodzą aż z VIII wieku. Centralna konstrukcja jest na planie kwadratu, a wysunięte ramiona nadają jej kształt krzyża.

Katedra Sioni
Katedra Sioni

Dalej idziemy w kierunku Starego Miasta. Starówka jest bardzo zniszczona. W niektórych miejscach to jeden wielki plac budowy. Widać jak Tbilisi się zmienia. Za kilka lat to będzie zupełnie inne miasto. Póki co koronkowe balkoniki, walące się domy, psy, to folklor tego miasta. Wędrujemy gdzie nas oczy poniosą. Jak nam się spodoba to wchodzimy w zaułek. I to samo polecam Wam.

Jest tu niestety także sporo smutnych obrazków: biednych podwórek, miejsc, które wyglądają jakby miały się zaraz zawalić, a w których jednak okazuje się, że mieszkają ludzie.

Wieża Zegarowa

To „jakaś tam” atrakcja, jednak do mnie kompletnie nie przemówiła. O pełnej godzinie anioł uderza w dzwon, a ruchome postacie odtwarzają cykl życia człowieka.

Wieża Zegarowa

Okolice Placu Guadiashvili

To właśnie okolice, w których można zobaczyć, jak bardzo Tbilisi się zmienia.

Tu przy okazji zajrzyjcie do Pur Pur. Wchodząc do budynku, w którym znajduje się restauracja, ma się wrażenie, jakby było się w Warszawie z 1940 roku.  Nie wiem, czy jedzenie jest dobre (deserów niestety nie polecam), ale klimat miejsca jest niesamowity.

Balkonik w Pur Pur

Plac Wolności

Plac Wolności to tzw. Serce miasta, jednak nie zrobiło na mnie większego wrażenia. Na środku stoi Kolumna Św. Jerzego, patrona Gruzji. To tu przywiózł mnie Georgian Bus z lotniska w Kutaisi.

Plac Wolności

Biegnąca od niego Aleja Rustawelego to ponoć najważniejsza i najbardziej reprezentacyjna ulica Tbilisi, jednak to także nie mój klimat. Monumentalne budynki, wielkie przestrzenie.

Światynia Kaszweti Św. Jerzego

Za tym kościółkiem prawosławnym skręcamy w prawo i idziemy w stronę rzeki.

Dry Bridge Market

Targ był naszym celem, jednak niestety zobaczyłyśmy tylko jego pozostałości. Lepiej idźcie tam z rana.

Most Pokoju

Nowoczesna kładka. Nowiutka, oddana w 2010 roku. Nazywana podpaską. Prezentuje się dość ładnie, ale zdecydowanie wolę „stare” Tbilisi.

Na pierwszym planie Most Pokoju

Rike Park

To Park Miejski, położony na lewym brzegu rzeki, na który także nie starczyło nam czasu, a szkoda. Można do niego dojechać kolejką linową wprost z twierdzy Narikala.

Park na zdjęciu po lewej stronie, po prawej nad rzeka Kościół Metechi, Kościół Ormiański w oddali

Kościół Ormiański Surb Gevorg

Znajduje się na drugim brzegu rzeki Kury niż Starówka. Widać go z daleka, planowałyśmy do niego dotrzeć, ale ostatecznie nie starczyło nam ani czasu ani chęci. Generalnie widać go z wielu miejsc w mieście i to nam wystarczyło.

Most Metechi

Najstarszy most w mieście, bardzo ładny. Dobrze go widać z twierdzy, ale warto też się nim przespacerować.

C.d.n….

Jeśli post Ci się podoba lub uważasz, że może kogoś zainspirować, będzie mi miło, gdy go udostępnisz lub polubisz:)

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.